niedziela, 8 grudnia 2024

KONIEC OGRODOWEGO SEZONU................................

 Witam Was kolejną serwetą, którą ukończyłam w październiku po kilku latach zalegania w szufladzie "do ukończenia."

Serwet o takim wzorze wydziergałam kilka, bo tak sobie życzono. Wzór oklepany ale robi się łatwo i dosyć szybko jak na moje możliwości. Tym razem jest dla mnie. Przy okazji trzy książki z gatunku łatwo przyswajalne. Jeżeli ktoś chce się ubawić przy kryminale, to są dla niego. Ja dotychczas kryminałów nie czytywałam i tutaj zrobiłam wyjątek. Nie żałuję, bo listopad nie nastraja mnie do czytania trudniejszej lektury. Postanowiłam trochę odczarować ten miesiąc i sięgnęłam po te książki właśnie w tym miesiącu 
Tutaj już w miejscu docelowym. Nasz czytelniczy zakątek w domku wypoczynkowym. Stoliczek widoczny na zdjęciu zostanie "podręczną biblioteczką" Będzie też trochę zmieniony przez dodanie półki i zabezpieczenia, by mniejsze książki nie spadały. Zostanie również odnowiony i dodamy mu trochę  kolorów. Lubimy przedmioty z duszą i wiele z nich jest w naszym ogrodowym domku. Część czeka na renowację. Listopad już za nami i mimo to, że niezbyt go lubię, szkoda, że się zakończył. Czas pędzi nieubłaganie i wydaje się, że jakoś szybciej. Dopiero pokazywałam jego pogodny początek. Potem zagościł przymrozek, który przyciemnił kolory w ogrodzie, ale to jest całkowicie normalne.  
Jednak okazał się nieco łaskawy, bo pozwolił mi, by przygotować rośliny do zimy i wykonać niezbędne prace. Zawsze na pierwszy ogień zajmuję się roślinami, na których szczególnie nam zależy i zaczynam od szparagów. Odchwaszczam, trochę wapna, fosforu, bo fosfor potrzebuje więcej czasu, by zadziałał, obornika i pierzynka z liści, by ziemia nie była "goła"  


Owocem numer jeden są u nas borówki amerykańskie. Potrzebują uwagi, by zaowocowały. Odchwaściłam je, dałam naturalnego jedzonka w postaci obornika granulowanego i przykryłam leśną ściółką. One potrzebują kwaśnego środowiska więc dostały igliwie, które dostarczają nam nasze sosny i liście czeremchy, które rosną w towarzystwie sosen. I tak utulone zostaną pozostawione do wiosny.

Róże, to wymagające i piękne krzewy. Nasza ziemia niestety im nie służy. Jednak tak bardzo je lubię iż robię wiele, by zakwitły chociaż kilkoma kwiatami. 
Bardzo lubię robić bukiety, by również w domu wraz z innymi kwiatami, cieszyły nasze oczy. Dokarmiłam je dolomitem, ziemią obornikową i przykryłam warstwą liści. Kiedy zaczną się mrozy usypię kopczyki z kompostu. Te prace wykonałam jeszcze w październiku. Listopad, to ciągłe grabienie liści i okrywanie nimi rabat. Wszystkie zdrowe liście są ściółką dla roślin. Liście orzecha włoskiego są ściółką pod drzewami, a liście zarażone pakuję w worki i wywozimy je do PSZOK-u. W takim naturalistycznym ogrodzie jak nasz nic się nie marnuje i nie zaśmieca środowiska.
Listopad również pokazał, że może być różnie. Piękne słońce, deszcz, przymrozek. Dlaczego nie sypnąć śniegiem? I tak się stało. Ziemia została pokryta pięknym, białym puchem, ale kiedy zdecydowałam się go uwiecznić puch nie był już tak obfity.


Śnieg zniknął tak szybko jak się pojawił i zrobiło się nawet dosyć pogodnie. Mimo wcześniejszej decyzji, że już nic nie będę robiła w ogrodzie, patrząc na liście, które jeszcze opadły wyruszyłam, by je wygrabić z naszych niby trawników. I to był koniec listopada i jednocześnie definitywny koniec moich ogrodowych, tegorocznych prac. 
Prace umilała mi kwitnąca jeszcze ostatnia różyczka i fruwający, radośni bracia mniejsi. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez nich. Dlatego corocznie je dokarmiam i cieszę się ich widokiem.








Nasza ukochana koteczka otrzymała nowy domek, bo stary niestety już nie przetrwałby zimy. Był to domek z grubego kartonu , ocieplony styropianem. Chętnie w nim przebywała. Przetrwał kilka lat. Okazało się, że trzeba jednak przeprowadzić ją do innego bardziej profesjonalnego. Mąż zrobił nowy domek.
Tak bardzo się starał, by był ciepły i wygodny. Jest ocieplony styropianem i ma podwójne ścianki. Ja wyścieliłam mięciutkim kocykiem i flanelą, by było jej ciepło i co się okazało? Nasza dama jeszcze nie zdecydowała się tam zamieszkać:):)
Nadal śpi na tarasie w swoim fotelu i nie jest zainteresowana swoim nowym lokum. Może, kiedy przyjdą większe przymrozki zdecyduje się tam wprowadzić?
Na koniec chciałabym Was zapytać, czy też macie problemy z bloggerem. U mnie ostatnio dzieją się dziwne rzeczy. Pojawia się bardzo wiele postów obserwowanych przeze mnie blogów nawet z 2015r, blogerów, którzy od dawna nic nie publikują, a nie pojawiają się aktualne posty Wasze, którzy publikujecie. Tych postów jest tak dużo, że trudno wyszukać aktualne. Uaktualniam powoli te istniejące. Nie ma moich komentarzy na Waszych niektórych blogach. To już jakiś czas  trwa i jakoś sobie radziłam, ale trochę mnie to zniechęca i myślę o sensie istnienia mojego bloga. Nie wiem co zrobię, bo szkoda mi jest mojego pamiętnika, kontaktu z Wami. Z pewnością go nie zamknę pochopnie, a czas pokaże co będzie dalej. Może coś się zmieni? Tak więc już dziś wiem, że nie opublikuję nic do Świąt Bożego Narodzenia, Nowego Roku i już teraz chciałabym złożyć Wam życzenia. 

Na okres Bożego Narodzenia życzę Wam najwspanialszego pokoju, radości i poczucia bliskości rodzinnego grona, ciepła ludzkich serc oraz pięknych i głębokich refleksji płynących z zasłuchania w tajemnice Bożej Miłości. Niech przeżywanie narodzin Chrystusa Zbawcy rodzaju ludzkiego, prowadzi nas do pogłębionej refleksji nad prawdą o Bogu Ojcu, który jest Miłością. Niech ta prawda inspiruje i oświeca nasze myśli, słowa i uczynki w każdym dniu nadchodzącego Nowego Roku.
 
Dziękuję Wam za obecność, komentarze. Za Wasze wspaniałe teksty na blogach, które czytam z wielką przyjemnością, za podróże, które z Wami odbywam, za Wasze cudowne prace, które wykonujecie i za książki które polecacie, za dzielenie się przepisami kulinarnymi. Za całokształt naszej blogowej rodzinki. Do podziękowań dołączam moje ostatnie w tym roku październikowe róże, które zdobiły nasz pokój💗
              

niedziela, 10 listopada 2024

LISTOPAD NIESTETY................................

  Witam w Listopadzie:):):)  

Listopad, najbardziej nielubiany przeze mnie miesiąc, przywitał nas chłodem i wiatrem. Plusem było słoneczko, które rozświetliło dzień Wszystkich Świętych. Korzystając z jego ciepłych promieni zdążyłam zrobić kilka zdjęć w ogrodzie.

Kwitły jeszcze niektóre róże. Nigdy na początku listopada róże nie miały tyle kwiatów i pąków kwiatowych.
Zasychają kwiaty hortensji bukietowych i przebarwia się azalia.  Róża, która rośnie przed naszym drewnianym domkiem, kwitła niestrudzenie. Niestety musieliśmy przeprowadzić ją w inne miejsce bowiem trzeba zrealizować ( jak się uda) naszą wizję na wykonanie ścieżki przed domkiem. Oby moja różyczka zaakceptowała nowe miejsce. Szkoda byłoby tej kwitnącej na okrągło róży. Wszystkich Świętych, a ona tak kwitnie. Nie znam odmiany, ale podejrzewam, że to któraś z róż okrywowych. Niestety nie pachnie.
Przebarwiające się liście borówki amerykańskiej to prawdziwy spektakl. Różnorodność intensywnych barw zawsze mnie zachwyca. Mamy kilka odmian i każda odmiana przebarwia się inaczej. Codziennie ukazują się inne kolory. Wygląda to niesamowicie. Jak ich nie kochać? latem pyszne owoce, a jesienią piękny widok. Niestety nie umiem uchwycić aparatem tego piękna. Każdego dnia spaceruję wśród krzewów lub stoję na tarasie i podziwiam ten cud natury. Napisałam nawet wiersz, by był ukłonem w ich stronę. Nie przytoczę go jednak, bo jest zbyt osobisty jak wiele innych moich wierszy.
Szałwia Amistad kwitła niestrudzenie.

















Szałwia omszona nieco biedniutka, ale dzielnie dorównywała kroku hortensji. Obie już szykują się do zimowego snu.











Trawy również zaczęły się przebarwiać. Moja faworytka. Nie znam odmiany, ale w szkółce była etykietka - Karminowa trawa. Jest to podobno Miskant, ale jaki?
Nasz ulubiony krzew, który jesienią ma swój czas. Wiosną obsypany drobnymi, białymi kwiatami, a jesienią mnóstwem równie drobnych owoców, które są pokarmem dla ptaków. Przy zakupie krzewów kieruję się szczególnie tym, by były niewymagające i służyły jeśli to jest możliwe naszym braciom mniejszym.
Sadzonka sumaka zaczyna się przebarwiać. Mamy większe sumaki, ale już nie mają liści. Sumak jest niesamowity w swojej palecie barw jesienią.
Kolejny krzew, który rósł już, kiedy zakupiliśmy ten teren pod nasz ogród. Nie jest zbyt atrakcyjny wiosną i latem, ale ja wiedziałam któż to taki i to, że jesienią ma swój czas. Trzmielina pospolita (zwyczajna).
Jesienią obsypana jest ogromem cudnych owoców, które dla człowieka są trujące podobnie jak cały krzew. Są jednak pokarmem dla większości zimujących u nas ptaków. Te cudne owoce nigdy nie doczekają wiosny, a ja cieszę się, że nasze ptaki, które tak bardzo kocham mają oprócz naszego pokarmu coś smakowitego na deser.
Kolory na ogrodzie zostały wspomnieniem, bo już trzeciego listopada był u nas przymrozek, który sprawił, że przymarzły dalie i kilka innych kwitnących roślin. Kolorowe liście nagle już prawie opadły. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia przebarwiającej się morwie. Naprawdę jest piękna jesienią.
Niestrudzenie kwitną jeszcze pelargonie. Ponieważ codziennie wieczorem zabieram je na korytarz, mróz jeszcze je nie dopadł. Nie wiem kiedy mi się to znudzi









I tym kolorowym akcentem zostawiam Was do napisania kolejnego postu. Nieustannie jestem wdzięczna, że mi towarzyszycie i bardzo serdecznie dziękuję z ciepłe komentarze. Życzę Wam wspaniałego czasu, by ten ponury listopad był dla Was dobrym czasem:):):)