środa, 22 lipca 2020

LIPIEC W OGRODZIE...............

Połowa lipca już niestety dawno za nami. Czas pędzi nieubłaganie, a wraz z jego upływem zmienia się nasz ogród. Niestety nie na lepsze, bo pojawiają się choroby, ślimaki i plaga komarów. Czy u Was jest podobnie? Po raz pierwszy widziałam taki wysyp ślimaków nagich. Na początku lipca często u nas padało więc aura im sprzyjała. Ja niestety musiałam z nimi nieustannie toczyć boje i robię to nadal po każdych opadach. Swój dzień rozpoczynałam od spacerku z wiaderkiem. Taki spacerek obfitował niekiedy pokaźną ilością intruzów. Rekord to 900 sztuk. Tak, by się nie nudzić podczas "spacerów" trwających ponad godzinę po prostu je liczyłam. Straciłam przez to mnóstwo czasu, ale bez tego nie ostałby się żaden kwiatek i warzywo. Ocaliłam więc swoje ukochane roślinki, a one odwdzięczyły się kwieciem.
Nowy nabytek. Berberys "Erecta"
W tym roku kupiłam kilka berberysów. Podobno nie są zbyt wymagające i myślę, że sobie poradzą w naszym ogrodzie.
Bardzo je lubię za różnorodną barwę ich liści. Kilka już rośnie u nas od paru lat i radzą sobie dobrze. Ponadto są prawie bezobsługowe, co ma znaczenie dla "wcześniej urodzonych"😉.

Róża rabatowa Maxi Vita również zakupiona na wiosnę. Jest jeszcze malutka. Tak bardzo chciałabym, by jej było u nas dobrze.











 Dynia sama wybrała sobie miejsce przed domkiem. Trochę nam przeszkadza. Mało ich przetrwało w tym roku, więc pozwoliłam jej tam pozostać. Myślę, że macierzanki, bo je sobie wybrała wybaczą mi jej obecność.
Dziurawiec wielkokwiatowy. Sama go rozmnożyłam. Jest jeszcze malutki, ale już cieszy oczy radosnym kwieciem. Chcę, by rósł w kilku miejscach, bo jak widać polubił nasz sielski niepoukładany ogród. Jesienią postaram się zdobyć jeszcze kilka sadzonek od krzewu matecznego.
 Gaura. Udało mi się w tym roku kupić kilka tych delikatnych, subtelnych roślinek.
Gościła kilka lat temu w naszym ogrodzie, ale mimo okrywania nie przetrwała zimy. Traktuję ją jako roślinę jednoroczną, ale tak rzadko jest u nas w szkółce.
Rabatka przed domkiem jeszcze czeka na pomysł i realizację.
Kiedy już będzie tam uregulowane przejście, obrzeża, zdecyduję jakie rośliny tam posadzę. Szybko to nie nastąpi. Priorytetem jest, by wykończyć górę naszego domku.
Na razie testuję, które roślinki poradzą sobie w tym suchym i bardzo słonecznym miejscu.


Jedna z moich hortensji "Annabelle"
Polubiła to miejsce, a ja bardzo lubię ją za to, że chce z nami być.
















Nie znam odmiany tej tawuły, ale ją lubię najbardziej. Kwitnie bardzo długo, a część liści przebarwia się na biało.
















Na tej rabatce byliny posadzone są na przeczekanie. Nie mam pomysłu. Może pojawi się, kiedy wreszcie będzie stałe obrzeże, ale nie wiem, kiedy się to stanie.













Kolejny nowy berberys.
"Coronita" Mam nadzieję, że przetrwa w naszym ogrodzie. Oby, bo jest bardzo ładny. Niestety marny ze mnie fotograf i nie uchwyciłam prawdziwego koloru jego liści.











Bardzo lubię liliowce. Właśnie rozpoczęło się kwitnienie.





















Kosmosy i aksamitki są w wielu miejscach. Bardzo je lubimy, bo nie zawodzą.
I coś dla podniebienia.
Część ogórków wspina się do góry. To jest próba. Jeżeli się sprawdzi, to będziemy uprawiać je na stałych podporach.
















Kończąc spacer po części naszego ogrodu w podzięce za Waszą obecność, komentarze dedykuję Wam różyczkę, która towarzyszy mi podczas odpoczynku na tarasie.
Pozdrawiam Was serdecznie!!!!


niedziela, 5 lipca 2020

KILKA WSPOMNIEŃ Z CZERWCA...........

Czas tak szybko mi umyka, że nagle nastał lipiec w moim życiu. Czerwiec umknął jakby niezauważony. Konieczny remont spowodował, że nawet nie miałam czasu pobiegać z aparatem, by uwiecznić w cały czerwiec w swoim blogowym pamiętniku. Tak, mój blog jest moim pamiętnikiem, do którego Was z radością zapraszam. Mimo trwającego jeszcze kursu komputerowego (dwa razy w tygodniu) i całkowitej demolki w kuchni (pękła rura kanalizacyjna) wykonałam jednak kilka fotek.

Pisałam tutaj w roku ubiegłym, że takiego spektaklu już nie będzie.
Jakże się myliłam. Nie udało się nam zagospodarować naszego nieużytku. Czeka na "później"
Gdy zobaczyłam, że powschodziły takie zdrowe maki, nie mogłam ich usunąć. Moja miłość do tych pięknych kwiatów wzięła górę.


I oto taki widok podziwiałam codziennie przez dłuższy czas.



 Jedne z bardziej lubianych moich kwiatów, to kosaćce. Chciałabym mieć ich wiele, zgromadzonych w jednym miejscu. Taki kolorowy, niepowtarzalny spektakl ciągle mam przed oczami. Nie wiem czy mi się to uda.
 
 
Kolejne moje ulubienice - żurawki.
Nie próbuję nawet liczyć ile ich już gościło w naszym ogrodzie. Niestety każda próba, by było im u nas dobrze kończyła się niepowodzeniem. Tak samo jak ja kochają je larwy chrabąszcza i nornice. Niestety ja przegrywam.
Te z wielu, wielu posadzonych w roku ubiegłym przetrwały zimę. Wiosną podlałam je ekologicznym płynem polecanym przez specjalistę.
Niestety dwie z nich już są podgryzione i nie wiem, czy uda się je uratować.
 

 
 
Zakwitły też moje róże. U nas pewnie nigdy nie będą tak pięknie kwitły jak w Waszych ogrodach, ale ja cieszę się z każdego kwiatka.
Było ich jeszcze kilka, ale niestety nie zdołałam wykonać fotek.
 
 
Nasz Stwórca jest Projektantem Doskonałym. Czyż nie?😀
Kilka lat temu posadziłam pęcherznicę "Diabolo" i          "Luteus" 
Ta pierwsza od początku poczuła się na swoim miejscu. "Luteus" niestety zachorowała i musieliśmy ją usunąć.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy w roku ubiegłym zobaczyłam wyrastające z ziemi pędy pęcherznicy, której nikt z nas nie posadził. Ucieszyłam się z tego "daru" i pozostawiłam ją. Tak naprawdę chciałabym, by rosła w innym miejscu, ale cóż sama wybrała. W tym roku nawet obsypała się kwiatami.

Kwiaty w czerwcu zakwitły pięknie. Padał deszcz i było ciepło. Niestety jak już wspomniałam nie zdołałam wykonać fotek. W jednym poście nie mogłabym je pokazać.
Dziękuję Wam za obecność, komentarze.  Bywam na Waszych blogach i podziwiam Wasze cudne prace, wycieczki i ogrody. Rzadko komentuję, bo czas bardzo ograniczony. Myślę, że się to kiedyś zmieni. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!!!!!!!!!