Opady nas omijają. Czytam i słyszę, że wszędzie padało, a u nas niestety tylko trochę pokropiło. Rośliny cierpią mimo podlewania. Ogród jest duży i nie jesteśmy w stanie podołać. Podlewamy to, co jest najbardziej konieczne. A na ogrodzie? na początku czerwca kończyły kwitnienie irysy,
posłonki rozesłane i wiele innych bylin,
a rozpoczęły kwitnienie piwonie
Ulubione goździki
i bez czarny, który rośnie obok naszego bloku i w tym roku wyjątkowo dał z siebie wszystko. Bardzo lubię te cudne, subtelne kwiaty. Jaka szkoda, że nie mogę zrywać jego kwiatów, bo mieszkamy tuż przy ruchliwej trasie. Po kwiaty na syrop jeździmy w ustronne miejsca, by były nieskażone.I znowu się pochwalę czymś, co bardzo chciałam mieć - stolik do pikowania, sadzenia.Po kilku prośbach, mój M. wykonał go dla mnie. Jak wygodnie było pikować stojąc. W namiocie mógł stać w międzyrzędziach, tam gdzie rosła sałata, rzodkiewka i szpinak. Nie musieliśmy już tarasować ścieżek doniczkami. Teraz służy jako poczekalnia dla roślin oczekujących na wysadzenie. Po obu bokach będą jeszcze koszyki na podręczne narzędzia, uzyskane z naszej poprzedniej lodówki, czy zamrażarki. Dobrze, że mąż nie wyraził zgody, kiedy chciałam je oddać do PSZOKU.
Nie chciałabym zapeszyć, ale jak dotychczas nasze podwyższone rabatki
dobrze się spisują, a praca jest czystą przyjemnością. Chwastów niewiele, bo bez trudu można odchwaszczać często, przy tym spulchniając napowietrzać glebę.
Dwa lata temu uprawialiśmy ogórki na podporach. Jest to wygodne przy zbiorach i oszczędza miejsce na rabacie. W tym roku M. wykonał solidniejsze. Oby się udało, bo w roku ubiegłym niestety nie wyszło z ogórkami.