Witam Was w 2022r roku. Oby był dla nas wszystkich łaskawy, by powróciła normalność, która kiedyś była nam dana i tak do niej wszyscy tęsknimy. Pisałam kiedyś, że blog traktuję jako pamiętnik. Chciałabym trochę go uzupełnić gdyż często zdarza się, że nie zdołam być systematyczna i moje posty ukazują się znacznie rzadziej. Umykają zdjęcia, które miały być umieszczone. Z wieloma roślinami niestety musiałam się pożegnać, a chciałabym je zachować na blogu. Pomyślałam, że pokażę je jako moje małe kolekcje. Marzy mi się katalog roślin, które rosły i rosną w naszym ogrodzie, ale czy zdołam?. Na początek "królowa" róża.
Anonimowa
- przywędrowała jako pierwsza w roku 2012 wraz z koleżanką, w kolorze czerwonym. Niestety nie były oznaczone, więc nie znam nazwy. Nasz ogród nie sprzyja tym pięknym krzewom. Czerwona mimo okrycia nie przetrzymała zimy. Jak się potem okazało mogły to być nornice. Ta pięknie rosła. Radość trwała jednak krótko, bo odwiedziły ją nornice i podjadły korzenie bardzo mocno. Już myślałam, że podzieli los czerwonej koleżanki, ale pokazały się nowe łodyżki. Kilka lat walczyła o przetrwanie i jest. Wprawdzie biedniutka, ale ja bardzo ją lubię za kolor i kształt kwiatów. Niestety nie pachnie.

Kolejne dwie róże kupiliśmy w Tesco. Kupowaliśmy tam, gdzie było to możliwe. Nic nie wiedziałam o uprawie róż oprócz tego, że marzyłam, by mieć je w ogrodzie. Któż tego nie chce?
Róża
King`s RansomRośnie od kilku lat. Jak wszystkie róże u nas, nie jest okazała, ale jest. Okrywam na zimę, bo nie lubi mrozów i nie jest odporna na czarną plamistość. Udało mi się ustrzec ją przed tą chorobą. Jak długo?
Kwitnie niemalże bez przerwy i cudnie pachnie.
Druga to
Josephine Bruce Róża wielkokwiatowa o ciemnoczerwonych, pięknych, delikatnie pachnących kwiatach.
Jest mało odporna na choroby grzybowe. Słabo się rozrasta, ale jest piękna.
Dwie róże, były prezentem imieninowym.
Nie znam nazwy. Jak zwykle bez oznaczenia. Nie zdążyła zbytnio się u nas zadomowić, ale przez dwa lata zachwycała kwiatami w pięknym kolorze. Niestety po dwóch latach zachorowała i dodatkowo nornice spowodowały, że nie przetrwała. Szkoda.
Moja ulubiona róża, która jak wspomniałam była prezentem i pozostała
anonimowa. Pięknie rosła. kwitła, a ja cieszyłam się codziennie do ostatniego kwiatka. I przyszedł moment w którym nie przetrwała. Będzie pięknym wspomnieniem.
Myślę, że jeszcze raz pokuszę się o różę w kolorze białym. Tym razem jednak zakupię w sprawdzonej szkółce.
By wypełnić miejsce po poprzedniczkach, w naszej szkółce kupiłam dwie róże. Niestety anonimowe.
Oto jedna z nich.
W pierwszym roku po posadzeniu
prezentowała się nieźle. Pięknie zakwitła. Niestety kolejny rok był jej ostatnim. Szkoda.
Druga anonimowa różyczka.
Tak jak jej poprzedniczka, pięknie rosła i kwitła. Niestety moje róże mocno podgryzają nasi "sprzymierzeńcy" czyli nornice. Osłabione rośliny nie radzą sobie z chorobami. Tak też stało się z tą różyczką. Wprawdzie jeszcze się broni, ale jest bardzo nieodporna na choroby grzybowe. Zaczyna chorować jako pierwsza. Jak tylko będzie w lepszej kondycji, jeżeli to w ogóle nastąpi, przeniosę ją na inną rabatę.
Może wówczas ochronię pozostałe.
Myślę, że trzeba zakończyć część mojego pamiętnika. Jest jeszcze kilka róż do przedstawienia, ale post byłby przesadnie długi. Myślę, że dziś nie przesadziłam z ilością, a wszystkie moje ulubienice dedykuję Wam Moi Drodzy Czytelnicy. W kolejnym poście pokażę kolejne, których większość jest oznaczona. Zatem do napisania💓💗💛💙