Pościel, a właściwie tylko poszwa z białego adamaszku z subtelnymi wzorami. Jest z nami od czterdziestu trzech lat i pewnie długo jeszcze będzie nam służyła, bo używam ją sporadycznie. Jest dla mnie szczególną pamiątką. Nasz prezent ślubny od wyjątkowej osoby.
Zawsze, kiedy biorę ją do ręki mam przed oczami drobniutką, ciepłą i bardzo mądrą KOBIETĘ, którą życie szczególnie doświadczyło.
Jej chciałabym poświęcić dzisiejszy post.
Ukochana Babcia Joanna, mieszkająca w sąsiednim domu. Nasza Babcia natomiast nie mieszkała blisko i nie była na wyciągnięcie ręki.
"BABCIA" (tak nazywały ją wnuki, więc my także) była lekarstwem na każdy problem zarówno dla naszej mamusi, jak i dla nas i wielu innych osób. To Ona udzielała mi pierwszej pomocy, kiedy włożyłam sobie fasolę do nosa, kiedy z niewiadomych dla mamusi przyczyn (dla mnie oczywiście tak, bo jadłam niedojrzały agrest) bolał cały brzuch. Była również osobistym terapeutą, kiedy dopadał smutek z powodu dziecinnych wyobrażeń. Jednym z nich była wojna, która moim zdaniem miała wkrótce wybuchnąć, a dlaczego? Otóż po ogromnej wichurze, która powaliła w pobliskim lesie bardzo dużo drzew, byłam obecna podczas rozmowy Babci i mojej mamusi. Mimochodem usłyszałam jak Babcia opowiadała, że tuż przed wojną miało miejsce takie wydarzenie. Połączyłam te fakty. Jak nic wojna wybuchnie😂. Tak myślało wówczas dziecko. Mój smutek bardzo niepokoił mamę, więc udałyśmy się do Babci. Tylko Ona potrafiła wydobyć nurtujące mnie lęki. Wytłumaczyły, że wojny nie będzie i po strachu. To ona nauczyła mnie i moje koleżanki modlić się na różańcu podczas pasania krów. Cudownie opowiadała o Bogu. Potrafiła skupić naszą uwagę przez kilka godzin. Moi rodzice i rodzice moich kolegów i koleżanek, skupieni na ciężkiej pracy w gospodarstwie, nie mogli nam poświęcić tyle czasu. Mogłabym jeszcze wiele opowiadać o naszej ukochanej BABCI, bo wspólnych wydarzeń z Jej udziałem było mnóstwo, ale wyszłaby chyba książka, a ja nie potrafię jej napisać. Czy dziś są takie wspaniałe babcie dla niemalże wszystkich dzieci z małych miejscowości? Bo ja obserwuję zupełnie coś innego. Skupione na własnych wnukach, we własnym domu, nie mają odwagi dzielić się doświadczeniem i mądrością z innymi. Czy u Was jest inaczej? Jestem babcią ukochanego wnuka, który mieszka daleko, jak dla mnie za daleko.
Nie mam odwagi doradzać innym, obcym mi dzieciom (choć bardzo lubię dzieci), by nie narazić się na śmieszność, bo przecież już nawet dzieci wiedzą lepiej. Wiedza na wyciągnięcie ręki. Wystarczy trochę poklikać. Czy ja się mylę? Ciekawa jestem jak jest u Was😘😘😘
Ja nawet dzieci nie mam, więc tym bardziej ani nie doradzam ani nie wychowuję :D
OdpowiedzUsuńMożna nie mieć dzieci i wiedzieć o nich więcej jak inni. Problem jest w tym, że nikt nie słucha, bo wie lepiej, a niekiedy z boku widzi się więcej. Pozdrawiam:):):)
UsuńWitaj Kochana Janeczko w niedzielny poranek.
OdpowiedzUsuńZe wzruszeniem czytałam Twój piękny post. Każda wnuczka i wnuczek powinien poznać miłość Babci i Dziadka. To Oni dają bezwarunkową miłość, dobroć, cierpliwość, poczucie humoru, komfort, lekcje życia.
Miłej niedzieli:)
Tak Lusiu zgadzam się i ubolewam, że tak rzadko mogę widzieć naszego Skarba. Pozdrawiam:):):)
UsuńTak jak piszesz ,,wiedza" jest dostępna dla wszystkich, byleby się chciało z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńProblem w tym, czy wszyscy lubią słuchać porad obcych sobie ludzi. Próbowałam kiedyś przekonać młodą ,,matkę", że dziecka nie należy przegrzewać. Usłyszałam odpowiedź, że mam się nie wtrącać, bo tak doradziła jej matka...
I właśnie dlatego nie doradzamy, bo nikt nie słucha, a tak jak wcześniej pisałam z boku niekiedy widzimy więcej. Pozdrawiam:):):)
UsuńPiękne wspomnienia.:) Ja chętnie rozmawiam ze starszymi osobami i słucham ich rad, ale obecna młodzież zapatrzona jest w ekrany i raczej nie skłonna do rozmów, nawet mało ze sobą rozmawiają. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńJesteś jednak w mniejszości. Tak ekrany powodują, że ludzie nie chcą czy nie umieją ze sobą rozmawiać. Pozdrawiam:):):)
UsuńPiękna pamiątka, dziś takich tkanin już nie ma, a szkoda.
OdpowiedzUsuńAle są Babcie, są i mają też dużo do przekazania wnukom i dzieciom, tylko nie ma słuchaczy. Wszystko co młode pędzi do przodu z nosem w ekranie telefonu.
Ostatnio dość długo czekałam w szpitalu na lekarza, dołączyły do mnie inne pacjentki i za chwilę każda z nich wyjęła telefon a ja naiwnie myślałam że sobie pogadamy, cóż takie czasy. Kiedyś nie było dużego dostępu do informacji, więc chętnie czerpałyśmy wiedzę od starszych kobiet. Słoneczko świeci pięknie, miłego dnia Janinko!
Niekiedy wiedza z internetu jest zgubna, ale cóż można poradzić jak rodzice nie reagują. Kiedyś zdziwił mnie fakt jak zobaczyłam na fb życzenia urodzinowe, które przez fb składała żona mężowi i to byli moi młodzi znajomi z pracy. U nas też dzisiaj było pięknie. Oj skorzystałam i pospacerowałam dosyć długo. Pozdrawiam:):):)
UsuńNasi dziadkowie już jakiś czas nie żyją, zostały piękne zdjęcia i wspomnienia. Wspomnienia wspólnych wyjazdów, odwiedziny w parkach i spacery... nigdy nie zapomnę dziadka kiedy po raz pierwszy próbował zrobić w wieku ponad 70 lat pierwszego raz w życiu kalafiora w bułce tartej.
OdpowiedzUsuńPo całej kuchni rozsypana mąka, bułka tarta i zapchany kran oraz słowa dziadka: DLACZEGO SIĘ TO TAK LEPI??
Ach ... wspomnienia.
Jak miło mieć wspomnienia. Wszystko przemija, a one pozostają w naszej pamięci. Pozdrawiam:):):)
UsuńNie wiem. Ale pięknie napisałaś o ,,babci". Z ogromną przyjemnością przeczytałam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwspomnienia są wielkim darem dla nas
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś o swojej Babci. Ja mam podobne wspomnienia o moich kochanych babciach. Moje babcie mieszkały w jednym domu. Jeden dziadzio wybudował dom z dwoma mieszkaniami. W drugim mieszkaniu zamieszkała moja druga babcia z dziećmi. Tak poznali się moi rodzice:) I tak miałam dwie babcie razem i do nich wyjeżdżałam na wakacje bardzo byłam szczęśliwa. Zawsze były dla mnie opoką.Mam cudowne wspomnienia. Z kolei ja mam dwoje wnuków. Jak były małe to nigdzie nie chciały jeździć tylko do mnie. Teraz dorosłe i odseparowały się od nas. Także się boję odezwać,boję się, że odburkną z niechęcią. Nigdy nie zwracają się do nas. Wnuk (lat 19)ma więcej w sobie uczucia, potrafi się przytulić, pyta o zdrowie. Ale wnuczka (lat 16) jest chłodna i udaje, że nie słucha. A tak byłyśmy sobie bliskie.
OdpowiedzUsuńSwoim postem wywołałaś we mnie bolesne myśli. Cóż, świat się zmienił i teraz coś innego zastępuje im babcię i dziadka. Ech...
Powstał drugi post:))) Wiesz, my w tym roku w lipcu obchodzimy 44-tą rocznicę ślubu. Jesteśmy prawie równolatkami:))
Pozdrawiam ciepło i przepraszam, że się tak rozpisałam.
Cóż poruszyłaś trudna sprawę. Dziś nawet własne wnuki nie mają dla nas czasu, a problemy rozwiązują przez internet. Szkoda, że gdy przyjdzie czas, nas już nie będzie i zostanie im żal. Wiem, bo sama nie zdążyłam spytać moich babć o tyle rzeczy. Ale tego chyba nie da się zmienić.
OdpowiedzUsuńLindas flores.
OdpowiedzUsuńJak wspaniale mieć w pobliżu taką dobrą, ciepłą i życzliwą osobę. Wspomnienia i ciepłe uczucia pozostają na zawsze <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie <3