Mam wrażenie, że niedawno czekałam na wiosnę tak, jak bohaterka Tajemniczego Ogrodu, wypatrując ukazujących się zwiastunów wiosny, a już nadeszła jesień i trzeba było przygotować ogród do zimy. Zdecydowanie za szybko biegnie czas. Podążając za nim trzeba uprzątnąć co nieco. W naszym sielskim ogrodzie zdecydowanie za dużo jest chwastów. Nie nadążam za nimi i często się zdarza, że mocno przerosną. Mam wówczas problem, bo nie chcę wyrzucać je na kompost, by nie rozsiewać ich nasion po ogrodzie. Przed laty znalazłam na nie sposób. Składowałam je w zagłębieniu, w którym miał powstać staw, ale ze względu na nasz wiek nie powstanie:( Był więc zagłębiem dyniowym (tak nazwaliśmy to miejsce). 
Kiedyś już wspominałam o tym na blogu, zachęcając do uprawiania dyni.
Każdego roku jesienią, uprzątając ogród, gromadziliśmy tam wspomniane wyżej chwasty. Kiedy opadły liście, grabiąc nasze "niby trawniki" okrywaliśmy nimi zgromadzoną materię organiczną, bo w międzyczasie lądowały tam też odpadki kuchenne. Wiosną już tylko robiłam dołek, wysypywałam do niego kompost i wsiewałam nasiona dyni. Plony zawsze były znakomite😀
To jest tylko część naszych zbiorów. Reszta dekoruje ogród i cieszy oczy i podniebienia znajomych.
Ponieważ mój pomysł z prywatną moją "permakulturą" ?😉
wypalił i cieszyliśmy się jej wynikami, uznałam, że poszerzę uprawę o inne gatunki dyniowate. Wysiałam oprócz dyni cukinię, kabaczek i patisony. Zdjęcie wykonałam w czerwcu tuż przed początkiem kwitnienia. Niestety nie wykonałam zdjęć, jak pięknie zakwitły. Plony naszych ulubionych warzyw wynagrodziły moją ciężką pracę. Nie wyobrażamy sobie, by nie było cukinii, kabaczka i patisonów. Nasz jadłospis bowiem obfituje w warzywa.
Moja ulubiona cukinia do faszerowania Tondo di Piacenza

Cieszy mnie to, że się powiodło. Poszłam dalej i powiększyłam swoje ćwiczebne poletko, które lekko przyprószył właśnie śnieg.
Pomyślałam, że mogłyby tam rosnąć pomidory, bo przecież zawsze użyźniamy im podłoże przed posadzeniem. Mój M. pomysł zaakceptował i zdecydowaliśmy, że dynię i pozostałe dyniowate ulokujemy w innej części ogrodu. Czekam więc na wiosnę. Pod widoczną tam skarpą posadziłam już floksy, by umilały życie pomidorkom, a wiosną wysieję aksamitki i trochę pietruszki, bo lubią się z pomidorami. Czas pokaże co z tego mojego pomysłu wyjdzie. Kolejne ćwiczebne poletko mam pod drzewami. Jest tam, a właściwie prawie jej nie ma, bo przerośnięta jest korzeniami bardzo kiepska ziemia. Tam też wyniosłam chwaściory i pokryłam liśćmi, resztę dopełniły te spadające na ziemię tuż pod drzewami. Marzy mi się, by wysadzić tam kiedyś krzewy zimozielone i jakieś byliny okrywowe kwitnące.


Tak to wyglądało po przykryciu liśćmi. Wówczas ich część pozostawała jeszcze na drzewach. To jest właśnie "permakultura po mojemu" 😉 Czas pokaże jakie będą rezultaty. Jestem cierpliwa i będę czekać. Może kiedyś wysadzę tam moje ulubione kwiaty, a przecież gdzieś muszę podziać moje chwaściory. Ja je nawet (z kilkoma wyjątkami) bardzo lubię. W większości są to przecież zioła, a zioła kocham nieustannie. Ależ się rozpisałam. Czas uciąć tę pisaninę o moich pomysłach, ale niech będzie ślad w moim blogowym pamiętniku. Jeżeli dotrwaliście do końca, to teraz czas na kwiaty dla Was za wytrwałość, a jest to ostatni listopadowy bukiecik moich ulubionych róż i listopadowa dekoracja na tarasie.
Witam serdecznie Nową Obserwatorkę mojego bloga. Cieszę się, że dołączyłaś, a Wam wszystkim dziękuję za wizyty, komentarze. Życzę wszystkim przychylnej jeszcze jesieni💓💓💓