Witam Was wszystkich serdecznie💗💗 po upalnych wakacjach !!!!!!
Ja również zrobiłam sobie wakacyjną przerwę w miesiącu sierpniu. Od lat właśnie w tym miesiącu nasza niewielka rodzinka może pobyć razem. Ten miesiąc jest tylko dla nas.Od kiedy pojawił się w niej nasz ukochany wnuczek, świat wówczas kręci się wokół Niego. Myślę, że to nic złego, że Go tak rozpieszczamy.
Czekamy na Niego cały rok. Mój Mąż od kiedy został stypendystą ZUS, odkrył nowe hobby. Praca z drewnem. Zaczęło się od wykończenia domku. W oczekiwaniu na przyjazd Naszego Skarba wydłubał własnoręcznie dla wnusia taki oto samochodzik. Małego bardzo interesują ciężarówki więc mina i radość gdy go zobaczył bardzo ucieszyła dziadka. Samochodzik już jest we Francji. Myślę, że będzie dalszy ciąg.
Niestety czas bardzo szybko upłynął i każdy z nas musiał powrócić do swoich obowiązków. Rodzice i matka chrzestna maluszka do pracy, a wnusio do szkoły. We Francji obowiązek szkolny jest już od trzeciego roku życia niestety. Tylko my z M. możemy robić, co chcemy. Pracy w ogrodzie jest mnóstwo, bo po deszczach, które wreszcie nas nawiedziły, obudziły się chwasty i ogród powoli trzeba zacząć przygotowywać do zimy. Bardzo w tym roku jest wymizerowany. Mamy więc zajęć pod dostatkiem i jest w czym wybierać. A dla Was trochę zdjęć z letniego jeszcze ogrodu:
Niestety tylko dwa floksy normalnie przetrwały. Pozostałe już na początku kwitnienia zostały przypalone przez palące wręcz słońce.
Naszą lawendę odwiedzało mnóstwo gości. Motyle, pszczoły, trzmiele. Tylko kilka z nich udało mi się uwiecznić.
Moje róże kwitły po raz drugi, ale niestety słońce skutecznie je przypalało. Niektóre ocalały, ale zdjęcia w tym słońcu były tak marnej jakości, że je usunęłam.
Niestety tylko dwa floksy normalnie przetrwały. Pozostałe już na początku kwitnienia zostały przypalone przez palące wręcz słońce.
Naszą lawendę odwiedzało mnóstwo gości. Motyle, pszczoły, trzmiele. Tylko kilka z nich udało mi się uwiecznić.
Regularnie odwiedzałam Wasze blogi gdy nasz maluszek usypiał, a my z mężem wędrowaliśmy do naszego jak to wnusio nazywał czerwonego, małego domku. Wówczas zachwycałam się Waszymi ogrodami, pracami i smakołykami. Jednak tylko sporadycznie zostawiałam komentarz. Trudno jest mi to robić w telefonie. U nas w ogrodzie mało kolorów pozostało. Biedniutkie dalie dopiero teraz zaczynają żyć. Cieszę się z tego, co zostało i czekam do następnego sezonu, a Wam dziękuję za wizyty, komentarze i pozostawiam do napisania kolejnego postu😀😀😄