środa, 26 marca 2025

DALSZY CIĄG WSPOMINEK O KSIĄŻKACH........................................

Tak o książkach. Chociaż miało już nie być o czytaniu. 

Tak się składa, że miałam taki czas, gdy inne czynności nie były dla mnie. Stabilna pozycja, czytanie, szydełko i igła to coś, co w większości zajmowało mój czas od początku marca. Laptop prawie poza zasięgiem. 

Takie o to były pierwsze symptomy wiosny w domu i ogrodzie, ale już są za mną. Udało się wykonać kilka zdjęć.
Była jeszcze jedna prymulka w niecodziennym kolorze. Kwiaty pełne w kolorze łososiowo-żółtym, ale niestety zdjęcia się nie udały przy tym mroku, który ciągle był za oknem.










W ogrodzie zrobiło się kolorowo. Niewiele tego było, ale bardzo cieszyły oczy i pszczoły.
Krokusów tak wiele wysadziłam, ale nornica przenosząc do gniazda cebulki pogubiła je po drodze i teraz pojedyncze kwiaty można spotkać w kilku zakątkach ogrodu.
Kalina Bodnantska Dawn.
Dobrze wybrałam dla niej miejsce. Rośnie tuż przy wejściu na taras. Siedząc tam można napawać się jej zapachem.
Kilka słów o książkach, które przeczytałam i chciałabym się z Wami podzielić moją o nich opinią. W roku ubiegłym dostałam w prezencie książkę japońskiego autora. Początkowo nie mogłam się przestawić na ten styl pisania. Była to książka z przesłaniem i z przyjemnością ją przeczytałam.


Również i w tym roku również zostałam obdarowana kilkoma książkowymi prezentami japońskich autorów. Ostatnie czasy nie nastrajają mnie do czytania trudnych pozycji. Czytam więc coś lżejszego, przyjemnego, by nie psuć sobie nastroju. Książka z przesłaniem dla młodych i tych wcześniej rodzonych:) Aura tajemniczości i magicznych spotkań pomaga w zrozumieniu jak książki ważne są w naszym życiu.



Niewielka biblioteka, w której bibliotekarka wybierając książki dla klientów obdarowuje ich drobiazgami, które sama wykonuje. Tak się składa, że książki i drobiazgi odmieniają ich życie na lepsze. 






I kolejna, którą czytałam z ogromną przyjemnością. Chciałabym bywać w tak klimatycznym sklepie. Oprócz sprzedaży artykułów papierniczych przemiła ekspedientka pisała również listy osobom, które Jej to zleciły. Cały proces pisania tych listów, dobierania odpowiednich obrazków, papieru, kopert jest niesamowity. Przeczytałam też kilka książek o innej tematyce, jednak te proste, łatwe i przyjemne czytałam z zainteresowaniem. Myślę, że kiedyś wrócę do ulubionych książek historycznych. Jednak muszą jeszcze poczekać w dłuższej kolejce, bo stos prezentów niewiele się zmniejszył. Zapasy włóczki, kordonka i muliny również się zmniejszyły. Być może znajdę odpowiedni moment, by pokazać co z nich powstało. Na dzisiaj to tyle. Serdecznie witam nową Obserwatorkę mojego bloga. Jakże jest mi miło💗Dziękuję za wizyty, komentarze. Czuję, że o mnie pamiętacie i to słowa od Was dają chęć, by dalej coś napisać. Życzę Wam pogodnej wiosny i radości, którą obdarowuje nas Stwórca, dając nam możliwość patrzenia na cuda, które kwitną, pachną jak również słuchania śpiewu naszych braci mniejszych. Pozdrawiam bardzo serdecznie💗💗💗

środa, 19 lutego 2025

RZECZ O KSIĄŻKACH.........................

Kolejny stosik książek zagościł na komodzie. Którą wybrać?
Być może teraz ktoś pomyśli - znowu o książkach:):) ale ja je kocham!!!

"Nie oceniaj książki po okładce" i nie oceniam, ale właśnie tym się zasugerowałam, przekładając książki na półkach. Kusiły mnie te, które są pięknie wydane. Właśnie wtedy taka naszła mnie myśl o sobie. Jak ja lubię pięknie wydane książki. Jednak treść zawsze musi iść z tym w parze. Dwa w jednym.

A dlaczego właśnie ta jako pierwsza? a dlatego, że jest tak pięknie wydana i dotyczy pszczół, bo właśnie ona przybliży mnie do wiosny. 

Jestem wnuczką Pszczelarza i to jest zrozumiałe, że bardzo lubię pszczoły. Trochę boję się użądleń, ale zdarzyło się to tylko kilka razy i bez żadnych uszczerbków. W naszym ogrodzie zawsze od samiutkiej wiosny do jesieni znajdzie się coś, czym mogą się pożywić. Bardzo o to dbam. Zawsze interesowało mnie życie pszczół. Kiedy pojawiło się kolekcjonerskie wydanie tej książki, moja córka (wiedziała, że lubię obok treści pięknie wydane książki) kupiła mi ją w prezencie.

Kolejna pięknie wydana książka. 
Kiedy się rodzinnie spotykamy, często dyskutujemy o lubianych przez nas książkach. Wspomniałam, że chcę wypożyczyć sobie Lalkę, którą lubię i po raz kolejny ją przeczytam. Jak się okazało zostało to zapamiętane przez rodzinkę. Udało się kupić tę z limitowanej edycji:) I jak nie czytać, kiedy kartki jeszcze pachną drukiem?
Lalkę zna pewnie każdy, ale czy lubi każdy?

Czy lubiliście Krystynę Sienkiewicz? ja tak. Polubiłam Ją jeszcze bardziej, kiedy przed laty, obejrzałam w telewizji program z Nią w Jej własnym domu. Kobieta pogodna, dobra i o wielu talentach. Dom był niesamowity, pełen ciepła, zieleni, kwiatów i ogromną ilością Jej prac. Cudownie haftowała, szydełkowała i łączyła te dwie techniki, malowała i dbała o ogród. Były to odległe lata. Wówczas kupiłam Jej pierwszą książkę "Haftowane gałgany" ale oddałam w dobre ręce. W 2010 roku byłam na spektaklu "Klimakterium i już", w którym występowała. Miałam to szczęście siedzieć bardzo blisko sceny i mogłam do woli podziwiać Jej kreacje, które były przez Nią ozdabiane. Majstersztyk. Wówczas to kupiłam Jej drugą książkę. Była bardzo dobrą, otwartą na ludzi i zwierzęta Kobietą.
Przez Jej dom przewijało się wiele osób, bo była powszechnie lubiana za Jej dobroć, optymizm. Pomagała ludziom i zwierzętom. Książka przeleżała spokojnie tak wiele lat, by dopiero teraz okładka przypomniała mi, że ją mam i wypadałoby przeczytać. Tak wiele książek jeszcze patrzy na mnie z różnych miejsc w domu. Przez jakiś czas nie odwiedzę biblioteki, chociaż kocham tam bywać. Mamy przepiękną bibliotekę w nowym Domu Kultury.
I ostatnia książka z piękną okładką i jeszcze piękniejszą treścią.
"W pewnej wiosce, która mogłaby być wszędzie, żyje niewielka społeczność bliższa sobie niż niejedna rodzina. Ludzie znają się na wylot, a mimo to pozostają dla siebie największymi zagadkami i wciąż są siebie ciekawi. Autorce udało się stworzyć współczesną baśń o wspólnocie, w której zdarzają się złe rzeczy, ale nikt nie zostaje ze swoim cierpieniem sam. Nie jest to utopijna kraina szczęśliwości, ale myślę, że tak mogłoby wyglądać wystarczająco dobre życie" - Katarzyna Kazimierowska. Pokochałam tę książkę, bo przeniosła mnie do domu niemal w lesie w małej wioseczce, w której mieszkałam w dzieciństwie i wczesnej młodości. Właśnie tak toczyło się tam życie, pełne życzliwości i empatii. Tak bardzo mi dzisiaj tego brakuje. To tyle na dziś. Teraz zaczytałam się w książkach (prezentach) japońskich autorów. Być może kiedyś Wam je przybliżę ?:):) 

Znowu dzielę się moją radością ze zdobyczy. Normalny fiołek afrykański, a dla mnie rarytas, bo gościły w moim rodzinnym domu i cudownie kwitły. Było ich wiele, bo Mama i ja je kochałyśmy. Kilkakrotnie próbowałam je hodować w swoim mieszkaniu. Niestety próby nie powiodły się. Nie kupowałam przez lata, by znów się nie rozczarować i uległam. Taka ostatnia bidulka z Dino. Czy tym razem przetrwa? Kwiaty doniczkowe nie bardzo kochają nasze małe mieszkanie. Ja jednak nie potrafię dobrze funkcjonować bez kwiatów.
Luty w dniu Walentynek pokazał się u nas w zupełnie innej jak dotychczas odsłonie. Spadło dużo śniegu.
Wychodząc z domu, by dać jedzenie naszej koteczce i ptakom czułam się jak w baśni. Śnieg leży do dzisiaj, a ja cieszę się, że okrył rośliny przed mrozem, który nie odpuszcza i jest dwucyfrowy. Wczoraj było minus 16st.


Trudno mi wyjść ze sklepu, kiedy widzę kwiat, który mi się podoba. Kilka dni temu był właśnie ten. Pierwiosnek kubkowaty
Witam Cię Joasiu w gronie moich Obserwatorów. Jest mi ogromnie miło💕
Tę moją uroczą roślinkę jak zwykle Wam dedykuję za nieustanną obecność na moim skromnym blogu. Dziękuję za komentarze, które powodują, że mam świadomość iż ktoś czyta moje wypociny. Nigdy nie byłam dobra w przelewaniu uczuć, myśli na papier. Tak już mam. Życzę Wam dobrego czasu, bez chorób, kłopotów i oczywiście dużo, dużo słońca, które zawsze poprawia samopoczucie:):):)

wtorek, 28 stycznia 2025

TEN CZAS JEST DLA MNIE...........................................

 Witam Was serdecznie. Mimo, że za oknem nie jest raczej ciekawie, ten właśnie czas bardzo lubię. Ucichł już wszechobecny harmider w sklepach, który pojawia się zaraz po Wszystkich Świętych i trwa aż do Świąt Bożego Narodzenia. Nie lubię zgiełku. Wówczas omijam szerokim łukiem galerie, by nie słuchać obcojęzycznego jazgotu, mającego zachęcić odwiedzających do zakupów, tłumów krzątających się klientów zapatrzonych jedynie na półki sklepowe. Zakupy prezentów książkowych robię przez internet. Artykuły spożywcze w małych, klimatycznych sklepikach z dobrą jakością żywności. W pobliskim miasteczku jest takich kilka. Odwiedzam również jarmarki i tam cieszę swoje oczy pięknymi wytworami ludzkich rąk.

Ręcznie malowane bombki i inne ozdoby są ponadczasowe. Można tam kupić naprawdę piękne, naturalne rzeczy. Podzielić się dobrem na stoiskach, które prowadzą sprzedaż w celach charytatywnych. Kupując na jarmarkach wiem, że wydaję pieniądze, które zostają w kraju, a ozdoby zwykle zostają na kilka lat lub są prezentami. W tym roku było u nas na jarmarku mnóstwo wystawców. Nie mogłam się napatrzeć. Aż trudno uwierzyć, że ludzkie ręce potrafią stworzyć takie cuda. Taki właśnie dostałam świąteczny prezent. Kocham porcelanę i ceramikę. W ubiegłym roku prezentem była piękna porcelanowa filiżanka. W tym roku ceramiczne, ręcznie robione filiżanki do kawy i herbaty.
Podstawki do obu filiżanek są praktyczne, bo pijąc herbatę lub kawę, większa może służyć jako talerzyk na ciasto lub owoce.
Często również mąż korzysta z większej filiżanki, bo mniejsza bardziej do mnie pasuje:):) A to nasze ulubione od zawsze Katarzynki. Pamiętacie? 












Moim prezentem dla córki był bardzo efektowny, ceramiczny półmisek pięknie szkliwiony, który kupiłam na jarmarku od naszej utalentowanej sąsiadki. Wyczarowuje Ona ceramiczne cuda. Nie jest to koniec zakupów, bo córce bardzo się spodobał. We Francji ryby, to codzienność więc będzie w użyciu. Naprawdę warto docenić naszych artystów, bo jak się dobrze rozejrzymy, to obok nas jest wiele utalentowanych osób, które potrzebują wsparcia, by mogli to dalej robić i prowadzić swoje firmy. I to tyle jeśli chodzi o propagowanie naszych produktów.
Jak widać na powyższych zdjęciach rozpoczęłam etap wzmożonego czytelnictwa. Jest to tylko część, bo zaległe, nieprzeczytane prezenty wystarczą mi na rok co najmniej. Kocham koty więc sezon czytelniczy rozpoczęłam wspaniałą książką o podróży rowerem młodego Szkota ze swoim przygarniętym po drodze kotem. Polecam!!! Nie mogę ciągle czytać, bo dłonie domagają się zaleconej rehabilitacji sięgam więc też po szydełko.

Chciałabym w końcu zmniejszyć zasoby resztek kordonków i zrobić trochę miejsca na inne rzeczy. Idzie mi to mozolnie ale i tak muszę szydełkować, haftować więc może kiedyś coś z tego ukończę.







Podobnie jest z włóczkami. Pełen karton. Na zdjęciu próbki włóczek, którymi dawno, dawno temu obdarowała mnie koleżanka. Zaczęłam robić kwadraty babuni. Mam pewne wyzwanie i jeżeli się z tym zmierzę, pokażę na blogu. Pogoda jest paskudna więc oprócz codziennego spaceru (jeśli nie pada deszcz), na dworze nie ma żadnych czynności. Czytam więc i rehabilituję dłonie szydełkiem, igłą i drutami.

Pokazał się na kilka dni śnieg i nawet słońce. Od razu zrobiło się jasno i przyjemnie. Zagościła taka zima, którą lubię, bo przecież zima być musi, ale niestety nie trwało to długo. Kilka fotek ogrodu w bieli.

Na koniec podzielę się sukcesem, który tak naprawdę nie mogę nazwać moim. Wiele razy zostaliśmy obdarowani storczykami. Zawsze po przekwitnięciu, mimo, że dbałam o nie nie zakwitły po raz drugi, a nawet ich żywot nie trwał długo. I stało się jest taki jeden, który się zaparł i zakwitł po raz drugi w roku ubiegłym.
 
A teraz kwitnie po raz trzeci. Powiem szczerze, że nie wysilałam się lecz podlewałam i to wszystko.

Te właśnie storczyki dedykuję Wam, dziękując za Waszą obecność, cierpliwość i komentarze. Życzę Wam wspaniałych, zimowych dni!!!!