Witam Was serdecznie. Mimo, że za oknem nie jest raczej ciekawie, ten właśnie czas bardzo lubię. Ucichł już wszechobecny harmider w sklepach, który pojawia się zaraz po Wszystkich Świętych i trwa aż do Świąt Bożego Narodzenia. Nie lubię zgiełku. Wówczas omijam szerokim łukiem galerie, by nie słuchać obcojęzycznego jazgotu, mającego zachęcić odwiedzających do zakupów, tłumów krzątających się klientów zapatrzonych jedynie na półki sklepowe. Zakupy prezentów książkowych robię przez internet. Artykuły spożywcze w małych, klimatycznych sklepikach z dobrą jakością żywności. W pobliskim miasteczku jest takich kilka. Odwiedzam również jarmarki i tam cieszę swoje oczy pięknymi wytworami ludzkich rąk.

Ręcznie malowane bombki i inne ozdoby są ponadczasowe. Można tam kupić naprawdę piękne, naturalne rzeczy. Podzielić się dobrem na stoiskach, które prowadzą sprzedaż w celach charytatywnych. Kupując na jarmarkach wiem, że wydaję pieniądze, które zostają w kraju, a ozdoby zwykle zostają na kilka lat lub są prezentami. W tym roku było u nas na jarmarku mnóstwo wystawców. Nie mogłam się napatrzeć. Aż trudno uwierzyć, że ludzkie ręce potrafią stworzyć takie cuda. Taki właśnie dostałam świąteczny prezent. Kocham porcelanę i ceramikę. W ubiegłym roku prezentem była piękna porcelanowa filiżanka. W tym roku ceramiczne, ręcznie robione filiżanki do kawy i herbaty.
Podstawki do obu filiżanek są praktyczne, bo pijąc herbatę lub kawę, większa może służyć jako talerzyk na ciasto lub owoce.
Często również mąż korzysta z większej filiżanki, bo mniejsza bardziej do mnie pasuje:):) A to nasze ulubione od zawsze Katarzynki. Pamiętacie?
Moim prezentem dla córki był bardzo efektowny, ceramiczny półmisek pięknie szkliwiony, który kupiłam na jarmarku od naszej utalentowanej sąsiadki. Wyczarowuje Ona ceramiczne cuda. Nie jest to koniec zakupów, bo córce bardzo się spodobał. We Francji ryby, to codzienność więc będzie w użyciu. Naprawdę warto docenić naszych artystów, bo jak się dobrze rozejrzymy, to obok nas jest wiele utalentowanych osób, które potrzebują wsparcia, by mogli to dalej robić i prowadzić swoje firmy. I to tyle jeśli chodzi o propagowanie naszych produktów.
Jak widać na powyższych zdjęciach rozpoczęłam etap wzmożonego czytelnictwa. Jest to tylko część, bo zaległe, nieprzeczytane prezenty wystarczą mi na rok co najmniej. Kocham koty więc sezon czytelniczy rozpoczęłam wspaniałą książką o podróży rowerem młodego Szkota ze swoim przygarniętym po drodze kotem. Polecam!!! Nie mogę ciągle czytać, bo dłonie domagają się zaleconej rehabilitacji sięgam więc też po szydełko.

Chciałabym w końcu zmniejszyć zasoby resztek kordonków i zrobić trochę miejsca na inne rzeczy. Idzie mi to mozolnie ale i tak muszę szydełkować, haftować więc może kiedyś coś z tego ukończę.
Podobnie jest z włóczkami. Pełen karton. Na zdjęciu próbki włóczek, którymi dawno, dawno temu obdarowała mnie koleżanka. Zaczęłam robić kwadraty babuni. Mam pewne wyzwanie i jeżeli się z tym zmierzę, pokażę na blogu. Pogoda jest paskudna więc oprócz codziennego spaceru (jeśli nie pada deszcz), na dworze nie ma żadnych czynności. Czytam więc i rehabilituję dłonie szydełkiem, igłą i drutami.
Pokazał się na kilka dni śnieg i nawet słońce. Od razu zrobiło się jasno i przyjemnie. Zagościła taka zima, którą lubię, bo przecież zima być musi, ale niestety nie trwało to długo. Kilka fotek ogrodu w bieli.
Na koniec podzielę się sukcesem, który tak naprawdę nie mogę nazwać moim. Wiele razy zostaliśmy obdarowani storczykami. Zawsze po przekwitnięciu, mimo, że dbałam o nie nie zakwitły po raz drugi, a nawet ich żywot nie trwał długo. I stało się jest taki jeden, który się zaparł i zakwitł po raz drugi w roku ubiegłym.
A teraz kwitnie po raz trzeci. Powiem szczerze, że nie wysilałam się lecz podlewałam i to wszystko.
Te właśnie storczyki dedykuję Wam, dziękując za Waszą obecność, cierpliwość i komentarze. Życzę Wam wspaniałych, zimowych dni!!!!