sobota, 16 lutego 2019

BABCIA...."NIE BABCIA"



Pościel, a właściwie tylko poszwa z białego adamaszku z subtelnymi wzorami. Jest z nami od czterdziestu trzech lat i pewnie długo jeszcze będzie nam służyła, bo używam ją sporadycznie. Jest dla mnie szczególną pamiątką. Nasz prezent ślubny od wyjątkowej osoby.

Zawsze, kiedy biorę ją do ręki mam przed oczami drobniutką, ciepłą i bardzo mądrą KOBIETĘ, którą życie szczególnie doświadczyło.
Jej chciałabym poświęcić dzisiejszy post.

 Ukochana Babcia Joanna, mieszkająca w sąsiednim domu. Nasza Babcia natomiast nie mieszkała blisko i nie była na wyciągnięcie ręki.

"BABCIA" (tak nazywały ją wnuki, więc my także) była lekarstwem na każdy problem zarówno dla naszej mamusi, jak i dla nas i wielu innych osób. To Ona udzielała mi pierwszej pomocy, kiedy włożyłam sobie fasolę do nosa, kiedy z niewiadomych dla mamusi przyczyn (dla mnie oczywiście tak, bo jadłam niedojrzały agrest) bolał cały brzuch. Była również osobistym terapeutą, kiedy dopadał smutek z powodu dziecinnych wyobrażeń. Jednym z nich była wojna, która moim zdaniem miała wkrótce wybuchnąć, a dlaczego?  Otóż po ogromnej wichurze, która powaliła w pobliskim lesie bardzo dużo drzew, byłam obecna podczas rozmowy Babci i mojej mamusi. Mimochodem usłyszałam jak Babcia opowiadała, że tuż przed wojną miało miejsce takie wydarzenie. Połączyłam te fakty. Jak nic wojna wybuchnie😂. Tak myślało wówczas dziecko. Mój smutek bardzo niepokoił mamę, więc udałyśmy się do Babci. Tylko Ona  potrafiła wydobyć nurtujące mnie lęki. Wytłumaczyły, że wojny nie będzie i po strachu. To ona nauczyła mnie i moje koleżanki modlić się na różańcu podczas pasania krów. Cudownie opowiadała o Bogu. Potrafiła skupić naszą uwagę przez kilka godzin. Moi rodzice i rodzice moich kolegów i koleżanek, skupieni na ciężkiej pracy w gospodarstwie, nie mogli nam poświęcić tyle czasu. Mogłabym jeszcze wiele opowiadać o naszej ukochanej BABCI, bo wspólnych wydarzeń z Jej udziałem było mnóstwo, ale wyszłaby chyba książka, a ja nie potrafię jej napisać. Czy dziś są takie wspaniałe babcie dla niemalże wszystkich dzieci z małych miejscowości?  Bo ja obserwuję zupełnie coś innego. Skupione na własnych wnukach, we własnym domu, nie mają odwagi dzielić się doświadczeniem i mądrością z innymi. Czy u Was jest inaczej? Jestem babcią ukochanego wnuka, który mieszka daleko, jak dla mnie za daleko.
Nie mam odwagi doradzać innym, obcym mi dzieciom (choć bardzo lubię dzieci), by nie narazić się na śmieszność, bo przecież już nawet dzieci wiedzą lepiej. Wiedza na wyciągnięcie ręki. Wystarczy trochę poklikać. Czy ja się mylę? Ciekawa jestem jak jest u Was😘😘😘

środa, 6 lutego 2019

MY TEŻ CIESZYLIŚMY SIĘ ŚNIEGIEM......

..... cieszyliśmy się, bo dziś zaczął spływać pod wpływem dodatniej temperatury i słoneczka, które wreszcie się pokazało. Ogród w zimowej szacie również bardzo lubię, byle tylko obyło się bez dużych mrozów, bo te bardzo szkodzą naszym roślinom. Ogród przed tygodniem wyglądał tak:
 
 
 
 
 
 
Po kilku dniach śniegu znacznie przybyło............
 
 
 
 
 
 
 
 
a za kilka dni pewnie będzie wspomnieniem, jeżeli dodatnia temperatura się utrzyma.
Dziękuję za Waszą obecność i przepraszam, że nie odpowiedziałam na komentarze. Tak się składa, że w tamtym tygodniu komputer z racji obowiązków okupował mój M. Ja tylko na chwilkę wpadałam do Was i też w większości bez śladu. Siła wyższa😍😍😍😍