Dla tych kwiatków, które bardzo lubimy, bo przypominają nam dzieciństwo i walorów smakowych chcieliśmy mieć je u siebie. Dwa lata temu posadziliśmy w ogrodzie kilka malutkich rządków. Urosły, a jakże. Wprawdzie niewielkie ale zaspokoiliśmy ciekawość czy zechcą u nas gościć.
Taka mała grządka.
W roku 2017 postanowiliśmy posadzić w trzech dużych donicach po zakupionych drzewkach.
Niestety nie wykonałam fotek.
Wyrosły pięknie i jeszcze piękniej zakwitły. Nie było ich wiele bacząc na nasze starania. Okazało się, że powodem był nasz błąd w uprawie.
Idąc za ciosem w tym roku oprócz owych donic posadziliśmy je
również w workach po torfie.
Tak wyglądały pod koniec maja.
W miarę, jak rosły, my odwijaliśmy worek i dosypywaliśmy ziemi.
Aura przestała sprzyjać. Przyszła susza na nasz ogród. Podlewaliśmy je niemalże codziennie.
To już czerwiec. Rosną, my odwijamy worki, dosypujemy ziemi. Ciągle podlewamy. Niestety nie znamy powodu, dlaczego nie zakwitły. Dostaliśmy sadzeniaki od zaufanego rolnika. Bulwy nie były pryskane. Jaka szkoda wszak tak bardzo lubimy te piękne, subtelne kwiaty.
Koniec lipca. Nadmiernie wybujałe pędy zaczęły podsychać i pokładać się na podłoże. Nie wiemy dlaczego tak mocno urosły. Nie są nawożone.
Dostały tylko to, co powinien otrzymać ziemniak przed sadzeniem. Ale jesteśmy ciekawi finału. Czy znowu będzie "klops"?. Mimo częstego podlewania dosyć szybko przyschły. Zdecydowanie za szybko. Myślę, że przypaliło je słoneczko, które bardzo mocno grzało w tym roku.
Nasze ziemniaki rosły w słońcu. Zrobiliśmy więc przyspieszone wykopki i jedliśmy nasze ziemniaki wcześniej niż tego oczekiwaliśmy. Były drobniutkie, ale nasze własne, przez nas hodowane i dlatego smakowały lepiej.
Oto one - wykopki z dwóch worków
Systematycznie opróżnialiśmy worki i ich zawartość była zbliżona-czyli już nie nasz błąd, lecz warunki atmosferyczne, na które nie mamy wpływu.
A tak wyglądały po kąpieli. Niewiele tego i niewielkie, ale my się nie poddamy i spróbujemy ponownie.
Zapewniam wielka to przyjemność trochę poeksperymentować. Pięknie dziękuję za Waszą nieustanną obecność, Wasze komentarze. Jest to dla mnie wielce budujące, że KTOŚ chce czytać moje wywody wszak tyle ciekawych rzeczy można wyczytać w innych jakże interesujących miejscach w internecie. Pozdrawiam cieplutko😍😍😍😍
Nasze ziemniaki tez nie kwitly... Kopalismy jak inni kopali:-) fajny eksperyment :-) jednak nie mamy wplywu na warunki, natura rzadzi :-)
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł z sadzeniem w workach.
OdpowiedzUsuńJaneczko od kilku lat sadzę kilka rządków z ziemniakami. Są bardzo smaczne. Nigdy nie ciemnieją po ugotowani, nawet na zimno wybornie smakują. Jednak nie zawsze pojawiają się kwiaty. Twoje ziemniaczki wyglądają ślicznie nie są ogryzione przez nornice ponieważ rosły w workach. Moje ziemniaki też są bardzo wysokie ponieważ mają sporo kompostu i w czasie ulewnego deszczu lubią się położyć i już nie wstają. Dla nas najważniejsze, że mamy ich troszeczkę i są bez chemii.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Od wielu lat nie sadzę ziemniaków bo niestety stonka i inne dolegliwości...ale na pewno są pyszne.
OdpowiedzUsuńAle super pomysł, sam muszę koniecznie wypróbować! :D Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńnie boisz się eksperymentować,warto było
OdpowiedzUsuńSwojskie ziemniaczki są pyszne. Ja nie sądzę ich bo mam malutki ogródek,ale Ty znalazłaś świetny sposób na uprawę ziemniorów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mnie co roku wyrastają pod jagodą kamczacką. Nie wiem jak to się dzieje, że zimą nie przemarzają. Zwykle udaje mi się wygrzebać kilka i wtedy zaczyna się uczta, bo te własne są najsmaczniejsze :)
OdpowiedzUsuńMoże błędem było ustawienie worków w pełnym słońcu. Czarne worki szybko się nagrzewały. Od lat nie sadze ziemniaków, bo jest z nimi dużo pracy, ale nie ma to jak własne i bez chemii :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się nie poddajecie - nigdy nie wiadomo jak zakwitną, zaowocują rośliny. Każdy taki zdrowy i własny zbiór cieszy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są takie eksperymenty :D A jeśli udane, to cieszą wyjątkowo i wyjątkowo smakują :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
W moim małym ogrodzie, ziemniaków nie sadzę, Ale selery i ogórki udają się świetnie. Rosną bez oprysków:)
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób sadzenia ziemniaków,nie spotkałam się do tej pory z taką możliwością.Może sama spróbuję?
OdpowiedzUsuńJa także sadziłam tak ziemniaki. W specjalnych koszach z włókniny, które miały klapkę na dole. Klapka służyła do wyjmowania ziemniaków. 10 koszy dostałam od syna z UK. Rosły, wybijały i mały plon.Niestety nie byłam zadowolona z takiego wynalazku. Jeszcze spróbuję w tym roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ciekawy eksperyment z tymi ziemniakami ! Widać, że warto próbować nowych, innych metod uprawy. Poczułam się zachęcona i zainspirowana ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJesteś pracowita jak pszczółka 😃 Masz piękną pasję.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za taką pasję! Używasz może jakiś środków chwastobójczych przy uprawie ziemniaków? Bo jeśli będziesz czegoś szukać to polecam Ci zajrzeć na stronę https://www.syngenta.pl/uprawy/ziemniak/arcade-880-ec Na pewno taki środek będzie bardzo pomocny.
OdpowiedzUsuńW naszym ogrodzie nie stosujemy chemii w uprawie warzyw. Staramy się unikać jej nawet jeśli chodzi o krzewy, drzewa i kwiaty. Jeżeli zajdzie konieczność, robimy to w wyjątkowych przypadkach. Pozdrawiam:):):)
Usuńbardzo ciekawe informacje i na pewno będę chciał je wykorzystać. ja na razie zajmuję się zbożem i jeśłi ktos zw as także jest zainteresowany tym tematem, polecam wam przeczytać te broszurę https://www.syngenta.pl/broszura-ochrona-zboz na temat tego jak chronic zboża przed chorobami. To na prawdę bardzo przydatne informacje
OdpowiedzUsuń