U mnie dosyć często są opóźnienia niestety. Już wiem, że swoim wyzwaniom nie podołam, ale kto powiedział, że muszę. Już nic nie muszę. Mogę tylko chcieć, a chciałam i nie wyszło. Nie chcę być więźniem słowa "muszę", bo wiele już w życiu musiałam. Tak więc codziennie i niespiesznie wracam do swoich zajęć i postaram się je ukończyć. Kiedy? to już nie jest zależne ode mnie.
Ważne, że serweta, która będzie prezentem jest już wykonana. Miał być taki wzór, jakim dziergałam mój obrus, ale na stolik kawowy. I jest. To mnie cieszy. Udało się też trochę poczytać. Lektura prosta, łatwa i przyjemna i można czytać odpoczywając po pracy w ogrodzie. Kończę też drugą serwetę i kilka książek, ale to w kolejnych postach. Teraz kilka zdjęć ogrodu we wrześniu i na początku października. Myślę, że wybaczycie mi to opóźnione umieszczanie zdjęć. Inaczej nie mogę, a chcę je zachować w moim blogowym pamiętniku:):):)A jak wrzesień, to wrzosy. Nasze niewielkie poletko wrzosowe. Gdy siedzimy na tarasie bardzo cieszy nas widok tych uroczych krzewinek. Niestety kilka z nich przymarzło i uzupełniłam to poletko kilkoma nowymi, niewielkimi jeszcze roślinkami.
Jakże trudno było zrobić fotkę tak delikatnemu kwiatostanowi prosa.
A teraz to już taki wrześniowy "miszmasz" jakim jest nasz ogród:)
Subtelna, delikatna trawa. Bardzo ją lubię.
I trochę warzyw:Zakładając bloga chciałam pokazać, że mając do dyspozycji ziemię tak ubożuchną jak nasza, można również mieć wymierną korzyść jaką są warzywa. Może nie tak dorodne jak na glebach żyznych, ale swoje. I nie chodzi tutaj o finanse, bo ceny warzyw nie są zawrotne, ale są lepsze pod względem zdrowotnym. Wiemy, co jemy jak również mamy dostęp do warzyw świeżych takich prosto z gleby. Smak swoich warzyw jest nieporównywalny z warzywami z marketów. Jednak, by tak było uprawa na tak kiepskim podłożu ma swoją cenę w postaci większego nakładu pracy, by ją wzbogacić w dobry materiał organiczny w postaci kompostu, obornika.
Jeśli chodzi o dynię, to mam swój patent, o którym pisałam w poprzednich postach.
Fasolka szparagowa jako poplon po zbiorze czosnku. Ostatni zbiór był w piątek.
Jeśli chodzi o dynię, to mam swój patent, o którym pisałam w poprzednich postach.
Fasolka szparagowa jako poplon po zbiorze czosnku. Ostatni zbiór był w piątek.
W podzięce za wytrwałość, stałą Waszą obecność i komentarze, dedykuję Wam moją ulubioną różyczkę, która wytrwale kwitnie i życzę dalszej, pogodnej jesieni:):):)