sobota, 8 lutego 2020

NASZ SPOSÓB NA DYNIĘ W OGRODZIE..................

Dynię kochamy od zawsze i często gości na naszym stole. Pisałam o tym tutaj.
Zainspirowana postem naszej blogowej koleżanki z bloga niepodlewam o uprawie dyni na ugorze, postanowiłam pokazać jak my radzimy sobie z uprawą tej "damy" w naszych trudnych warunkach glebowych. Dynię lubiliśmy zawsze, ale jej uprawa w naszym ogrodzie nie była łatwa. Posadzona wśród warzyw na grządce zawsze panoszyła się bardzo i zarastała nam inne warzywa.
Sadzona gdzieś z boku słała się po ogrodzie jak widać na zdjęciu. Przeanalizowaliśmy nasz teren i znaleźliśmy dla niej miejsce, które bardzo się sprawdziło. Jest taki naturalny, duży dół w naszym ogrodzie, który idealnie nadaje się na duże oczko wodne. Jednak nasze możliwości na razie nie pozwalają nam, by tam było. Wpadliśmy na pomysł, by stworzyć warunki dla naszej ulubionej dyni. Jest to nieużytek lekko uprzątnięty i czekający na kiedyś... Gleba nie nadająca się do uprawy. Rosną tam chwasty, trawa i śliwka, która sama się wprosiła, a my jej nie przeszkadzamy.
Jednak, by było jej tam dobrze przygotowaliśmy kilka stanowisk. Zamiast na kompost wynosiliśmy resztki kuchenne, chwasty bez nasion i trawę po kolei na każde z nich. Czyli takie małe kompościki. Po usypaniu kopców przykryliśmy jesienią liśćmi i tak pozostały na zimę.
Wiosną rozgarnęłam kopce, by powstało wystarczające wgłębienie i tam umieściłam przerobiony kompost z naszego kompostownika. Następnie posiałam nasionka. Wysiewam kilka odmian - dynię olbrzymią, bo ma smaczne i duże nasiona, praktyczną, bo na jeden raz hokkaido, ulubioną dynię piżmową i niekiedy makaronową.
Rośnie pięknie, a my pozwalamy jej, by wychodziła z dołu, bo ma tam dużo niezagospodarowanego jeszcze miejsca.
Zabawnie wygląda wspinając się na śliwę lub płot
Zarasta cały dół. Nazywamy go "Doliną Dyni" Może kiedyś będzie tam oczko wodne. Oby😏





Część zbiorów.
Reszta rozdana w dobre ręce, bo nie wszyscy mogą pozwolić sobie na uprawę ze względu na jej rozmiary podczas wegetacji.






Małe niby komposty czekają na wiosnę. Jesienią po zbiorze dyni najstarsze z nich są wywożone jako kompost i są zabezpieczeniem gleby na zimę. W jakiś sposób też poprawiają jej strukturę. Na wiosnę na ich miejscu powstają kolejne kopczyki do momentu, aż dynia ich nie przykryje swymi dużymi liśćmi. Wówczas już oczekują na kolejną wiosnę.  
I proces zaczyna się od nowa. Polecam ten sposób. Jest przez nas przetestowany.             
Mało pracochłonny i daje efekty. Dziękując za poświęcony Wasz cenny czas dedykuję kilka symptomów wiosny w naszym ogrodzie.
 
 
 
Witam nowych Obserwatorów mojego bloga. Jest mi bardzo miło. Dziękuję za Waszą obecność i komentarze. Życzę wspaniałej zimo-wiosny bez grypy i innych niespodzianek💓💓💓