niedziela, 28 stycznia 2018

MIAŁ BYĆ ŁADNIEJSZY............................

............. a wyszedł taki sobie. Jest to mój debiut więc chyba tylko to mnie usprawiedliwia. Zastanawiałam się czy go pokazywać, ale żeby nie było iż zarzuciłam całkowicie robótki, zdecydowałam się, że pokażę swój nieudany - kocyk. Oto on:
Miał być w kilku pastelowych odcieniach fioletów. Takie było zamówienie. Tylko takie wybrałam w pobliskiej pasmanterii. Nie miałam pojęcia o włóczkach. Teraz już wiem, co wybrać. Na kolejny wybrałam wełenkę z merynosów, która jak się dowiedziałam zimą grzeje, a latem chłodzi. Można ją zakupić w internetowych sklepach.
Jest jednak znacznie droższa.
 Niestety jedna z włóczek była nieco grubsza. Czas gonił więc nie wybrzydzałam. Obecnie kocyk jest już w użyciu. Myślę, że następny będzie bardziej udany. Wełenka merynosowa zakupiona. Jak kolejny wirus mnie opuści, to ruszam z robótką. Czy podołam????
 
 
Powstały też dwa szaliki. Niestety nie zdążyłam wykonać fotek. Przybyło nieco elementów mojego zapomnianego obrusa. Jeszcze tylko 5 serwetek i finał.
 
 

To jest niestety koniec moich wyczynów. Polubiły mnie wirusy i znów nic nie robię.
Pozdrawiam Was gorąco. Dziękuję za wizyty i komentarze. Oby do wiosny😐😐😐😐

środa, 3 stycznia 2018

MALINA CZARNA.................

Zima, a może nie zima, bo jeśli chodzi o temperaturę nic nie wskazuje na tę porę roku.
Nie przeszkadza mi to gdyż w tym roku stałam się jakimś dziwnym zmarzluchem. Boję się zimy bezśnieżnej gdyż mogą ucierpieć nasze rośliny, niektóre z nich niestety wypuściły już młode pączki. Ale w większości ogród śpi. Myślę, że dobry to czas, by zachęcić Was posiadających ogrody, działki i choćby skrawki ziemi do uprawy niektórych bardzo zdrowych warzyw, owoców itp. Jeżeli w takich warunkach jakie mamy u nas zaowocowały, to w lepszych plon będzie bardziej satysfakcjonujący. Rozpoczęłam od szparagów, których wartość trudno przecenić. Można posadzić tylko kilka sadzonek. Po paru latach karpy rozrastają się (lecz nie wędrują po ogrodzie) można już zajadać się własnymi, świeżymi i smacznymi szparagami. A teraz owoce. Zacznę od maliny czarnej. Nie znaliśmy jej. Jest u nas przez przypadek i jeżeli zechce zagości na stałe. Wiosną 2016 roku udałam się do pobliskiej szkółki, by zakupić nasze tradycyjne maliny. Niestety były tylko dwie. Pani zaproponowała mi malinę żółtą oraz czarną. Z żółtą już się poznaliśmy. Jest smaczna, jędrna i godna polecenia ale czarna????

Zaryzykowałam i kupiłam. Była tylko jedna. Nie grzeszyła urodą ale po posadzeniu w zaprawiony kompostem dołek szybko się pozbierała i latem można było spróbować już kilku owoców.
Dla nas - pyszne.

Kiedy już poznaliśmy jej smak jakie było nasze zdziwienie, kiedy wypuściła nowe pędy. Jak dla nas o wiele za duże. Malina to czy jeżyna? takie pytanie cisnęło się na usta. Ale po zapoznaniu się z jej uprawą okazało się, że wszystko jest tak jak być powinno. Pędy są takie wielkie, a nasze podpórki za małe i za lekkie.
Stare pędy wycięłam pozostawiając pozostałe. Latem tego roku naszym oczom ukazały się owoce. Oto one.
 
Są nie tylko pyszne, ale jak wynika z badań okazują się bardzo zdrowe. Zawartość antocyjanów jest pięciokrotnie wyższa niż w malinach czerwonych. Są jednak mniej od nich aromatyczne. Antocyjany pomagają usuwać z organizmu wolne rodniki, co opóźnia proces starzenia komórek. Owoce czarnej maliny wykazują działanie antynowotworowe, ograniczając m. in. rozwój nowotworów prostaty, jelita grubego czy okrężnicy. Mają również właściwości bakteriobójcze. Ograniczają rozwój bakterii wywołujących zapalenie płuc, wrzody żołądka czy zapalenie górnych dróg oddechowych. Zawierają też związki o właściwościach przeciwzapalnych, działające podobnie jak leki przeciwzapalne, takie jak aspiryna czy ibuprofen. Wykazują również wysoką zawartość witaminy C i E oraz makroelementów, takich jak potas, wapń, magnez i cynk. Zawierają również miedź i żelazo co może być pomocne w leczeniu anemii. To tyle wywodów na temat wartości zdrowotnych i odżywczych. Po więcej odsyłam do czasopism ogrodniczych i internetu. A co dalej z krzewami?
Po zakończeniu owocowania zgodnie ze wskazówkami wycięłam wszystkie pędy, które owocowały i lekko przycięłam nowe, by się wzmocniły.
Pędy podobnie jak owoce pokryte są białym nalotem. Nawet ładnie wyglądały latem na tle pokrzyw rosnących za płotem.😃 Pokrzywy lubimy wszyscy i często z nich korzystamy robiąc gnojówkę do zasilania roślin.
Jak widać malina chętnie wsparła się na płocie. W tym roku musimy pomyśleć o odpowiednich podpórkach. Czy będzie chciała pozostać w naszym ogrodzie?
To się okaże. My tak łatwo się nie poddamy wiedząc o tym jak smakuje. Wam również polecam. Jak widać do wsparcia wystarczy jej płot i niewiele miejsca. Jeżeli choć jedną osobę zachęcę do uprawy, będzie mi miło. Taki był zamysł pisania bloga - zachęcić do własnych upraw. Jeżeli w naszej bardzo ubogiej glebie niektóre roślinki (bardzo wartościowe) radzą sobie wydając może nie najlepsze plony ale korzystamy ze świeżych, ekologicznych owoców i warzyw, które bardzo lubimy. A na zakończenie moich przydługich wywodów😃witam serdecznie w gronie Obserwatorów Anię Aniu jest mi bardzo miło. Wszystkim zaglądającym na mojego bloga dziękuję bardzo. Miło mi, że komentujecie. Jest to dla mnie ważne. Jako rekompensata dla Was za poświęcenie swojego, cennego czasu wspomnienie kolorowego lata😃
 
  😍😍😍😍😍😍 Jeszcze raz Wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku!!!!!!!!!!!!