niedziela, 28 maja 2017

TRUDNY MAJ..............................

Wiosna?? To był chyba najtrudniejszy okres w dotychczasowej historii naszego ogrodu. Nigdy nie zaliczyliśmy tylu strat. Wypielęgnowane sadzonki pomidorów, dla nas cennych, bo były to odmiany przez nas bardzo hołubione, przymarzły o dziwo w namiocie podczas hartowania. Duża już morela, którą pokazywałam na blogu podczas kwitnienia, niestety nie poradziła sobie z przymrozkiem. Nie wiem czy wypuści liście. Czereśnia o bardzo dużych i smacznych owocach była chora już w roku ubiegłym. Myśleliśmy, że przetrzyma. Przymrozek pomógł jej w chorobie. Trzeba będzie ją usunąć. Ale najbardziej jest mi żal naszych ukochanych wiśni szklanek, które były z nami już trzydzieści parę lat. Były to wiśnie z mojego rodzinnego domu, które posadzili tam mieszkający kiedyś Niemcy. Niestety takiej odmiany nie można kupić, a smak owoców był niepowtarzalny. Pokażę je kiedyś na blogu jak wyglądały podczas kwitnienia i owocowania w latach poprzednich. Pozostało kilkanaście odrostów w drugiej części ogrodu więc może kiedyś..... Szkoda, bo właśnie w ich cieniu codziennie mogłam posiedzieć, odpocząć, wypić kawę, a teraz będzie puste i  bardzo nasłonecznione  miejsce. Nie mam pomysłu czym wypełnić tę lukę. Jakie drzewa posadzić, by szybko rosły i dały radę w naszych ekstremalnych warunkach glebowych. I jeszcze jedna porażka, która dotyka u nas wszystkich, którzy mają ogródki - to pędraki chrabąszcza.  Codziennie znikają kolejne sadzonki selera, pora, sałaty, pomidorów, że nie wspomnę już o całym prawie poletku truskawek, poziomek i malin. Takiego zjawiska nie było nigdy. Czy u Was jest podobnie?. Chwilami już mam dość ogrodowania. Ale gdy popatrzę na to, co kwitnie wprawdzie nie jest tego wiele, przychodzi nadzieja, że za rok może będzie lepiej. A teraz kilka majowych fotek:
Kasztanowiec nie zdążył w tym roku zakwitnąć podczas trwania matury.
Rododendron zakwitł pięknie. Drugi niestety przymarzł.  
Lubię różnorodność kolorów więc moje rabaty są kolorowe.
 

Pięknie zakwitły laurowiśnie.
Mamy dwie. Trochę chorowały, ale mam nadzieję, że idzie ku lepszemu.
Kalina hordowina pięknie zakwitła wydając trzy piękne kwiaty. Niestety nie mogłam jej uchwycić w całości. 
 

 
 
Tego najcenniejszego bzu nie pokazywałam jeszcze. To właśnie jest ten skromniutki, ale jakże cudnie pachnący krzew mojego dzieciństwa, który codziennie przez otwarte okno budził mnie swoim zapachem. Dbam o niego, by był z nami jak najdłużej.
Przepraszam, że nie pokazywałam się na Waszych blogach. Powodem był brak internetu. Dostęp powrócił i nadrabiam braki. Niestety z powodu braku czasu nie zawsze pozostawiam ślad.Serdecznie witam Nową Obserwatorkę mojego bloga Ninę. Miło mi rozgość się proszę. Wszystkim dziękuję za obecność, miłe komentarze. Życzę wiele pogodnych chwil!!!!!!!!!!!!!!

26 komentarzy:

  1. Aż serce boli, gdy wymieniasz taką ilość roślin poszkodowanych, miejmy nadzieję w następnym roku. Na pędraki nie znam żadnego sposobu, niestety.
    Cieplutko pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda bardzo pożegnać drzewa, które niestety tak wolno rosną. Na pędraki są podobno opryski chemiczne ale przecież to chemia. U nas nie wchodzi to w rachubę. Trudno może kiedyś sobie pójdą:):):)

      Usuń
  2. Żal, że tyle straciliście. Nie poddawaj się, bo nadal jest pięknie, no i kochasz to przecież :)
    ps. co to za kwiaty te niebieskie, wyglądają jak chabry? Podziwiałam je wczoraj w przyblokowym ogródku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba to jakoś przeczekać i przeboleć. tak bardzo kocham ogród to prawda. A niebieski kwiatek to chaber górski.Pozdrawiam:):):)

      Usuń
  3. Ogromna strata, w dodatku jak trafiło na drzewa owocowe. U nas też jakoś tak marnie. W zeszłym roku tak bardzo cieszyliśmy się wiśniami w tym przemarzły kwiaty, ale chociaż drzewo przetrwało. Koszmar :(.
    Ściskam Cię bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, że owocowe to podwójna strata. Muszę wymyślić coś w zamian. Niestety na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiem co tam posadzić:):):):)

      Usuń
  4. U nas też ogromne straty, ale nadzieja każe pielęgnować ogród dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nas dwie Basiu. Wiedzione nadzieją czekamy na lepszy czas dla naszego ogrodu. Pozdrawiam:):):):)

      Usuń
  5. Szkoda cennych drzew i roślin ozdobnych, żal pracy, pielęgnowania i zwyczajnego przywiązania, tegoroczna wiosna pokazała mroźne pazurki. U nas nie ma aż takich szkód, ale nie będzie żadnych owoców, wszystkie kwiaty przemarzły, nie pamiętam taka dużych strat, przykro jest patrzeć na puste drzewa, w ogóle rośliny ozdobne są w marnej kondycji, a teraz susza jak na złość, od początku maja nie było kropli deszczu ... też mam chwile zwątpienia, czy warto, bo to kosztuje.
    Ale nie poddawajmy się, rośliny dają tyle radości, że warto inwestować, i ta nadzieja, jutro będzie lepiej:):)
    Pokazujesz piękne okazy, niektórych nie znam, niech rosną zdrowo.
    Pozdrawiam i dobrego nowego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kiedyś, że ogród uzależnia. Z nami chyba tak jest, bo pomimo porażek, kosztów z tym związanych i daremnej ciężkiej pracy z przyjemnością wędrujemy pracować dalej i cieszyć się małymi zwycięstwami. Pozdrawiam:):):)

      Usuń
  6. Najbardziej szkoda drzew... :(
    Skad tyle pędraków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, bo drzewa tak długo rosną. A pędraki. Kilka lat temu był u nas ogromny wysyp chrabąszczy i teraz jest tego efekt. Nigdy nie było ich tak dużo. Niszczą co się da.:):):)

      Usuń
    2. U,mnie też trochę strat, jabłek i wiśni w tym roku nie będzie - nie martw się, wiem, że to kosztuje ale warto inwestować, bo ogród cieszy - pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Piękny ogród, widać, że włożono w niego wiele pracy, szkoda tych drzew i sadzonek... Ze szkodnikami to jest tak, że jak jest plaga jednego roku, to zazwyczaj pojawiają się jacyś nasi naturalni sprzymierzeńcy i na drugi rok już nie ma problemu. Dwa lata temu mieliśmy plagę ślimaków - pojawiły się żaby, ropuchy, ślimaków już prawie nie ma. Potem były mszyce świerkowe, w całym mieście świerki niemal kompletnie wyłysiały, niektórzy wycinali drzewa... ale zaraz pojawiły się larwy, które najpierw mnie przeraziły, a potem okazało się, że to larwy biedronek, które poradziły sobie z tą plagą mszyc. Następnego roku świerki wypuściły nowe pędy i odrosty i po dwóch latach nie ma śladu po tamtych zniszczeniach. W tym roku niestety też nam trochę wymarzło, zwłaszcza wiśnie i czereśnie, mam nadzieję, że inne rośliny obrodzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, że będzie tak jak piszesz. Natura nie zawodzi, kiedy jej nie przeszkadzamy. Nie zastosujemy chemii. Trudno trzeba to cierpliwie przeczekać. Pozdrawiam:):):)

      Usuń
  8. Bardzo to przykre, kiedy giną jakieś drzewa czy inne hołubione przez nas rośliny. Ale Twój ogród nadal wygląda pięknie i tyle w nim kolorów, że przyciąga wzrok. Więc mam nadzieję, że jakoś natura poradzi sobie z tymi pędrakami. Sama też wiem, jak to okropnie patrzeć na coś, co marnieje na naszych oczach i niewiele móc zrobić.
    Trzymam kciuki za "lepiej" i pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja też wiedziona nadzieją na lepsze dalej grzebię w ziemi. Może jakimś cudem opuszczą nasz ogród nornice, pędraki i wszelkie inne pasożyty. Pozdrawiam:):):)

      Usuń
  9. Bardzo mi żal, kiedy drzewa zamierają, albo bezmyślnie zostają ścinane. Na pędraki nie znam sposobu. U mnie owoców, także nie będzie, a liście porzeczki zjadają gąsienice. Piękny masz ogród, lubię różnorodność. Dziękuję za miłe powitanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy kochamy drzewa i szkoda, bo tak długo trzeba czekać na efekt. Ale w naturze tak już jest. Miło mi, że podoba Ci się mój skromny ogród.
      Lubię kolory w ogrodzie i stąd taka różnorodność. Pozdrawiam:):):)

      Usuń
  10. To bardzo przykre. U mnie nie ma tylu szkód. Więcej chyba nornica nabroiła. Nie wystarczyły jej tulipany, podgryzła tu i tam, a krzewy bez korzeni nie przetrwają.Wszystko jest spóźnione i owoców będzie niewiele, ale mam nadzieję, że to już koniec nieszczęść. Też nie przepadam za chemią, ale czasem inaczej się nie da. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację nie zawsze można bez chemii, ale my nie stosujemy jej jeśli chodzi o warzywa. Niekiedy tylko pomidory, bo przecież kupując je w sklepie nie wiadomo ile razy dokonano oprysku. My staramy się ograniczyć do minimum. Pozdrawiam:):):)

      Usuń
  11. Ale mi się smutno zrobiło... :-((( Aż się serce kraje! mam nadzieję, że świetność Twojego ogrodu zostanie odzyskane :-), a za rok będzie lepiej...

    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo Ci współczuję.Twój ogród jest zachwycający. Jestem nim oczarowana. Cieszymy się z naszych ogrodów, czekamy na pierwsze plony a tu czekają nas takie niespodzianki. U mnie wymarzły czereśnie, azalie japońskie, różaneczniki. Wcześniej nornice zrobiły ogromne spustoszenia. Dzisiaj, około 16 -tej przeszła ogromna gradowa i deszczowa nawałnica. Ogród, łąka i Mały Lasek znalazły się pod wodą. Cały czas słyszalne są syreny straży pożarnej. Wylała pobliska rzeczka i podtopiła kilka domów. Aż boję się myśleć co nas może jeszcze czekać gdy przyjdą letnie burze.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z naturą nie wygramy, żal ogromny bardzo współczuję, znam to uczucie dobrze...w sieci widziałam oprysk, który zwalcza pędraki, ale bardzo drogi, u mnie w ogrodzie zdarzają się, w trawniku i kompoście ale to znikome ilości, pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  14. To fakt. Maj był koszmarny. W moim ogrodzie również straciłam wiele roślin.
    Ale za to czerwiec nadrabia zaległości i jest cudowny.
    Cieszmy się tym co mamy, a zapomnijmy o tym czego już nie jesteśmy w stanie odzyskać:)
    Przesyłam moc serdeczności z pięknych Jerzmanowic:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Współczuję Ci straty kilku roślin, wierzę, że następnym roku będzie lepiej. Ostatnio mamy jakieś takie ciepłe zimy, a później wiosny z przymrozkami. Niestety.

    Fotografie oraz kwiaty - cudowne.

    OdpowiedzUsuń