niedziela, 15 listopada 2015

CZY POWRÓCĄ KRZYŻYKI?........................

...............chciałabym, ale nie wiem czy uda mi się znaleźć na nie czas.
Pierwsze krzyżyki wyszywałam będąc w szkole podstawowej czyli kilkadziesiąt lat temu.
Było to obowiązkowe zadanie na pracach ręcznych. Och jaka to była męka dla moich kolegów, którzy twierdzili, że to "babska robota". Ja natomiast bardzo lubiłam to robić. Krzyżyki były trochę inne podwójne i duże, bo taki był też materiał do haftowania. Haftowało się je kordonkiem. Jakie szczęście gdy ktoś miał kanwę. Mnie się udało. Haftowałyśmy tylko poduszki. Bardzo wiele ich wykonałam.
Niestety żadna z nich nie ocalała. Część poleciała do rodziny w USA. Jakże były mile widziane. Pozostałe zostały w rodzinnym domu i tam doczekały końca, albo zdobiły domy rodziny. Był to miły prezent. Potem xxxxxx stały się niemodne, a ja przestałam je stawiać.
Jak patrzę na Waszych blogach na te piękne hafty chciałabym wrócić do tego zajęcia, ale moje zdolności są jak widzę marne. Jakby na początku drogi. Kiedyś nie było wzorów.
Ja haftowałam wzorując się na poduszkach mojej ukochanej PANI od prac ręcznych
(była mistrzynią). Jak ja to robiłam?
Nie wiem czy sobie poradzę. Pierwsze kroki już postawiłam. Oto one:


Kupiłam gotowca i "szaleję"
A ten obrazek nie doczekał się ramy.
Przeleżał w szafie kilkanaście lat.


 Jeżeli będą xxxxxxxxxxxxx niezwłocznie o tym poinformuję, a tymczasem dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze.
Pozdrawiam wszystkich baaaaardzo serdecznie:):):):):)

piątek, 6 listopada 2015

TAK NA SZYBKO...............

...............robiłam serwetki, że nie zdążyłam zrobić im zdjęć. Poszły do ludzi.
Pozostały tylko te, które niestety muszę spruć gdyż okazało się, że robiąc naprędce popełniłam błąd.
Nie usztywniałam i nie prasowałam. Wersja robocza. Schemat jak zwykle od naszej blogowej koleżanki, która chętnie je udostępnia. Inspiracje czerpię głównie z ulubionego przeze mnie bloga:http://crochet5010.blogspot.com/.
Ela jest dla mnie szydełkowym autorytetem.

























W tak zwanym międzyczasie koleżanka pożyczyła mi do przeczytania niezwykle wzruszającą książkę.Przedstawia zmagania rodziców z nieuleczalną chorobą genetyczną, która dotknęła dwie córeczki.Rodzice wraz z dziadkami i przyjaciółmi starają się bardzo, by każdy dzień życia dziewczynki, która jest w stanie termalnym był dniem wyjątkowym.


Marcinek niezastąpiony.

Trzmielina oskrzydlona
 Bluszcz
Jesień zaczyna się w symbolicznym naszym lasku
Król ogrodu - Tygrys - bardzo już zaokrąglony przed okresem zimowym. Mój pupil.















Podobnie jak jego siostra też ją bardzo lubię.


















oraz matka staruszka. Zdjęcia kotków dedykuję osóbce, która bardzo się z tego ucieszy.



















Dziękuję, że do mnie wpadacie. Cieszy to bardzo. Serdecznie pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!