sobota, 27 czerwca 2015

CZARNY BEZ................

W mojej rodzinnej wsi zwany był dzikim bzem. Nie zgadzałam się nigdy z takim określeniem. Dla mnie jest magiczny równie piękny jak "bez prawdziwy" lilak. No może zapach, który ja osobiście lubię, ale większości populacji nie bardzo odpowiada. Nie będę się rozwodziła nad jego właściwościami gdyż dzisiaj w dobie internetu każdy o tym doskonale wie. Ponieważ jest tak ogólnie dostępny soki, herbatki, dżemy, syropy robiło wiele pań. Czytając Wasze blogi zauważyłam, że większość z Was już syrop wykonała. Ponieważ nasz jest jeszcze mały starym zwyczajem zaopatrzona w sekator i koszyk wyruszyłam w pola swoim rowerkiem na poszukiwanie. Trochę musiałam poszperać gdyż okazało się iż jest to już ostatni dzwonek, bo jegomość zaczął już przekwitać. Udało mi się jednak uzbierać potrzebną ilość baldachów. Reszta niech kwitnie i owocuje. Może uda się co nieco uszczknąć ptakom, by sporządzić pyszny sok i dżem. Póki co mamy pyszny syropek.



Zawsze zachwycałam się jego delikatnością
























Taka ilość pięknych, małych i delikatnych kwiatuszków zebranych w grono zawsze u mnie budziła podziw.







 







Stojąc pod drzewem, którego już niestety nie ma mogłam przyglądać się
do woli. Robiłam to codziennie.











 


Czyż one nie są piękne?
Czy jest ktoś taki kto kocha je tak jak ja, a może jestem odosobniona?






 








Kwiatków było wiele takich uroczych drobniutkich. Obcinania sporo.







Zalałam wrzątkiem i zrobiło się tak malutko.
















 






















Upiekłam ulubioną babkę.
Jest kapryśna. Nie zawsze tak wychodzi.






Proszę się częstować.





















I jeszcze kwiaty dla Was.
Te róże nie są z naszego ogrodu, ale bardzo podoba mi się ich kolor.
Na zdjęciu trochę przekłamany.

























Dziękuję, że mnie odwiedzacie. Cieszę się jeżeli sprawiłam komuś przyjemność widokiem mojego jak skromnego jeszcze ogrodu. Jest jeszcze tyle do zrobienia. Życzę wspaniałej niedzieli i tygodnia:):):):):)

piątek, 19 czerwca 2015

TO JUŻ BYŁO................................

Pokazywałam już kiedyś tę serwetkę. Bardzo się podobała kilku osobom i musiałam wykonać jeszcze dwie. Żeby się całkiem nie znudzić tym samym schematem jak zwykle zaczęłam jeszcze dwie inne. Jedną z nich też już pokazywałam. Na Waszych blogach widziałam obrusy z elementów, które mi się podobają. Postanowiłam spróbować. Już wiem, że będzie inny kolor. Robię tylko w przerwach na kawę. Resztę czasu pochłania mój ogród. Może kiedyś ukończę. Oto moje wypociny:






















Kolor będzie inny ten jakoś do mnie nie przemawia.

























A kwiaty z mojego ogrodu dedykuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają





Bratki jeszcze ładnie kwitną






Naparstnice w tym roku nie zawiodły


Dziękuję za wizytę i komentarze. Życzę słonecznego weekendu oraz wspaniałego tygodnia:):):):):):)

sobota, 13 czerwca 2015

RÓŻANECZNIKI I AZALIE.............

Bardzo je polubiłam gdy dawno, dawno temu ujrzałam je pierwszy raz w Arboretum w Kórniku. Tych barw nigdy nie zapomnę. Nie było to nawet w sferze moich marzeń, że mogą kiedyś zagościć w moim ogrodzie. Kiedy staliśmy się właścicielami uznaliśmy zgodnie, że znajdą w nim miejsce te cudne krzewy. Niestety jak już wspomniałam uprawa tych cudności w naszej ubogiej i nasłonecznionej latem glebie graniczy z cudem.
My jednak się nie poddajemy. Robię co mogę, by choć w małym stopniu spełnić ich oczekiwania. W tym roku odwdzięczyły się nam pięknym kwieciem. Jak długo wytrwają w naszych warunkach nie wiem, ale jeśli choć przez chwilę zagoszczą w naszym ogrodzie będzie to dla nas wspaniała nagroda za pracę, którą im poświęcam. Niestety już przekwitły, ale i tak cieszyły oczy przez jakiś czas. Mam nadzieję, że przetrwają do następnego roku.

Różanecznik rododendron Daniela

  



Ma dwa lata. Trochę chorował po przesadzeniu w nowe miejsce. W poprzednim miejscu było mu za gorąco. Mam nadzieję, że tutaj będzie mu lepiej.













W pełni kwitnienia



Rododendron wielkokwiatowy "Dominik"







Jest jeszcze mały ma dwa lata.
Kwitnie po raz pierwszy.
















Azalie
Niestety nie znam odmian.
Nie posiadały etykietek.









































A teraz kilka fotek z ogrodu


Jesienią dostałam w prezencie glicynię. Zimę jakoś przetrwała. Co będzie dalej nie wiem. Nie mamy w ogrodzie zacisznego miejsca, by mogła spokojnie rosnąć. Marzy mi się by zobaczyć jej kwiaty.










Piwonie kwitną trochę słabiej jak roku ubiegłym. Pachną przecudnie.





Mój piękny chwast.


Trochę mniej ich zostało w tym roku
Ale rosną u sąsiada obok wzdłuż płotu. Mogę podziwiać do woli.




















Serdecznie witam nowego obserwatora. Jak miło, że do mnie zaglądacie. Dziękuję . Życzę słonecznej niedzieli, wspaniałego wypoczynku i udanego tygodnia:):):):)

sobota, 6 czerwca 2015

KALINA KORALOWA...............

Od dziecka kochałam przyrodę. Zawsze zwracałam uwagę na wszystkie rośliny i nie miało to znaczenia czy były to popularne i uciążliwe chwasty czy pięknie kwitnące kwiaty pielęgnowane w ogrodach. Były jednak takie, które szczególnie ukochałam gdyż wiążą się one ze wspomnieniami bliskich mi osób, których niestety nie ma już z nami. Jako mała dziewczynka odwiedzałam swoją ukochaną babcię. Nigdy nie zapomnę widoku cudownego nieznanego mi i bardzo rzadkiego wówczas,obsypanego białymi kulami krzewu. Mogłam patrzeć godzinami na ten wspaniały widok. Po latach dowiedziałam się, że tym zjawiskowym krzewem okazała się - k a l i n a  koralowa. Postanowiłam, że mimo niesprzyjających u nas warunków pokuszę się, by przypominała mi tamte chwile.
Drugim krzewem, który musi gościć w naszym ogrodzie jest lilak pospolity (bez).
Rósł niemalże pod oknem pokoiku, w którym spałam. Nigdy nie zapomnę zapachu który budził mnie codziennie rano. Ten właśnie gości w naszym ogrodzie. Niepozorny, delikatny, ale zapach niepowtarzalny. Niestety zapomniałam go uwiecznić. Może za rok. Oto moje ukochane krzewy. Jaka szkoda,że już przekwitły.


Jest jeszcze malutka, ale mam nadzieję, że urośnie. Posadziłam ją wiosną ubiegłego roku.

































Nie znam tej odmiany. Dostałam od koleżanki. Podobno jakaś leśna.Musiałam fotografować przez siatkę gdyż kwiaty były tylko z tej strony.









Nie znam odmiany przywędrował z Holandii. Ja dostałam go od znajomej.
Niestety chyba przymarzł wiosną. Bardzo wczesną wiosną wypuścił już pączki, a teraz taki biedniutki. W ubiegłym roku kwitł cudownie.
Pięknie pachnie.




Ma ładne kwiaty, ale niestety nie pachną.


















Ale ten ma cudowny zapach.















A teraz dla Was kilka aktualnie kwitnących kwiatów z naszego coraz bardziej wysuszonego ogrodu.


Niezawodny goździk brodaty.



Dostojna naparstnica w roli głównej.




Wszędzie królują naparstnice.
One w tym roku nie dały się nornikom.


Zaczynają kwitnąć piwonie.



















oraz róże



















Serdecznie witam nowych obserwatorów. Czuję się zaszczycona i zadowolona, że Was przybywa.Dziękuję za wizyty i komentarze. Życzę pogodnej niedzieli i wspaniałego tygodnia:):):):):)